Szef PZP i przedstawiciel Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu mieli przedstawić stan obecny i plan upowszechnienia pływania w Polsce. Parlamentarzyści jednak bardziej liczyli na to, że Słomiński przedstawi i wyjaśni kulisy zamieszania związanego z szóstką polskich pływaków, którzy w powodu błędów popełnionych podczas zgłaszania ich do startu w igrzyskach olimpijskich w Tokio nie zostali do nich dopuszczeni, choć polecieli już do Japonii. Po kilku dniach pobytu wrócili do kraju. Jak poinformował prowadzący posiedzenie poseł Marek Matuszewski (PiS), zaproszenie na posiedzenie komisji do prezesa Słomińskiego zostało wysłane 12 lipca. Odpowiedź z sekretariatu Polskiego Związku Pływackiego nadeszła pocztą elektroniczną 20 lipca. Poinformowano w niej, że przedstawiciele PZP na komisji się nie pojawią, gdyż m.in. z powodu zaplanowanych wcześniej zajęć i urlopów tak krótki termin zawiadomienia nie jest możliwy do zaakceptowania. PZP potwierdził także, że przedstawiciele związku w innym terminie stawią się na posiedzeniu sejmowej komisji i przedstawią całą dokumentację sprawy zgłoszenia do startu w Tokio szóstki zawodników, którzy do udziału w zawodach nie zostali dopuszczeni. "Jesteśmy zbulwersowani tą sprawą, to sytuacja skandaliczna, zmarnowane zostały tym zawodnikom lata przygotowań. Zawsze stoimy po stronie sportowców, ale trzeba pamiętać o tym, że jako resort nie mamy żadnego wpływu na to, kto się znajdzie w reprezentacji. To wyłącznie domena związków sportowych i Polskiego Komitetu Olimpijskiego" - powiedziała sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu Anna Krupka. Krupka przyznała, że po tym, jak sprawa wyszła na jaw, pojawiły się głosy o konieczności wprowadzenia do PZP kuratora. "Jest to możliwe tylko po decyzji sądu, my nie mamy takich uprawnień" - wyjaśniła. Zgodnie z ustawą o sporcie z 2010 roku resort może tylko w dwóch przypadkach przeprowadzić kontrolę w związku sportowym. Pierwszy, gdy sprawdzany się sposób wydawania środków budżetowych, a drugi to tzw. kontrola statutowa w trakcie której sprawdza się, czy związek działa zgodnie z prawem i statutem. Krupka przypomniała, że szef resortu zażądał od kierownictwa PZP wyjaśnień na piśmie, na razie żadnych nie przekazano. "W sobotę, gdy oficjalnie ogłoszono decyzję o tym, że sześciu pływaków wraca do kraju, rozmawiałam telefonicznie z prezesem Słomińskim. Powiedział, że ma pretensje o zbyt późnym poinformowaniu go o posiedzeniu komisji, stwierdził, że powinien być zapraszany z dużo większym wyprzedzeniem, gdyż ma... sezon urlopowy. Już wtedy powiedział, że w środę na komisji go nie będzie. To - moim zdaniem - świadczy o tym, że prezes próbuje zrzucić pełną odpowiedzialność na Polski Komitet Olimpijski" - dodała Krupka. Prowadzący obrady ujawnił, że 15 września zaplanowano posiedzenie komisji, na którym mają się stawić przedstawiciele PKOl i PZP. Posłowie zaproponowali, aby na obrady zaprosić także sześciu zawodników, którzy nie mogli z powodu popełnionych błędów formalnych, wystąpić w Tokio. Paweł Słomiński nieobecny na posiedzeniu sejmowej komisji. "To, że nikt z PZP nie przyszedł na posiedzenie to chamstwo". Poseł Ireneusz Raś (KP) zauważył, że nie ma sensu czekać do 15 września, aby wysłuchać opinii prezesa o tej sprawie. Zaproponował, aby dać szefowi PZP 14 dni na pisemne wyjaśnienie, bowiem dziś jeszcze nie można kategorycznie rozstrzygnąć, kto zawinił. "Związek przecież zrobił wszystko, aby ci zawodnicy mogli wystartować w Tokio. Przecież byli już w Japonii" - zaznaczył Raś. Tomasz Zimoch (Polska2050) także sugerował, żeby od razu nie wydawać ostatecznych opinii o tym, kto jest winny. "Trzeba wysłuchać wszystkich, którzy brali udział w procesie akredytacyjnym. Można odnieść wrażenie, że PKOl chce z siebie zrzucić odpowiedzialność. A przecież oni złożyli ślubowanie, gdyż zostali zatwierdzeni przez komitet olimpijski. Zaprośmy jeszcze raz Słomińskiego na posiedzenie, przyjdzie, wyjaśni" - powiedział. Mniej dyplomatycznie brak prezesa Słomińskiego lub innego przedstawiciela PZP określił Dariusz Olszewski (PiS). "To, że nikt z PZP nie przyszedł na posiedzenie to chamstwo. Związki sportowe nie mogą lekceważyć komisji sejmowej" - podsumował.