Polka powinna być dziś w świetnym nastroju, bo rozpoczęła olimpijskie starty od niezłej czwartej lokaty, a drugi wyścig wygrała prowadząc od startu do mety, co nie zdarza się często. W trzecim też było bardzo dobrze, na drugim znaku kursowym płynęła jeszcze trzecia. A później wszystko straciła - spadła na 14. lokatę. Tuż za Klepacką płynęła jej główna rywalka do medalu Francuzka Charline Picon, mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro. Na drugiej halsówce obie walczyły o trzecią lokatę i wtedy doszło do kolizji. - Ona we mnie wpłynęła, a nie miała prawa drogi. Wpadłam do wody, złożyłam protest. Ona jednak "wykręciła" szybką karę, a ja zostałam za flotą. Złożyliśmy protest o zadośćuczynienie, ale sędziowie go nie przyznali, bo uznali, że nie próbowałam uniknąć kolizji. To mija się z faktami. Dziwna sytuacja, będziemy się od niej odwoływać, ale z sędziami trudno wygrać. Wielka strata, ale jak widać, można łamać prawo i dalej pływać - mówiła Klepacka w nagraniu opublikowanym już po rywalizacji w swoich mediach społecznościowych. Picon dotarła do mety druga, Polka - czternasta. Na razie ten rezultat nie liczy się do punktacji łącznej (najgorszy w dwunastu wyścigach odpada), ale na kolejne miejsca poza dziesiątką, jeśli Polka chce myśleć o mistrzostwie olimpijskim, pozwolić już sobie nie może. W łącznej klasyfikacji jest druga - za Picon. Polskie nadzieje na medale w żeglarstwie Klepacka i Piotr Myszka to nasze największe medalowe nadzieje w Tokio - liczymy na powtórkę z igrzysk w Londynie w 2012 roku, gdy właśnie w klasie RS:X Polska wywalczyła dwa brązowe medale. Już wtedy na podium stała Klepacka, a wśród mężczyzn po wyścigu finałowym po medal wskoczył Przemysław Miarczyński. Dziś Miarczyński też jest w Japonii, ale w roli trenera Myszki, z którym wcześniej przez lata rywalizował na wodzie. I nie ma co ukrywać - liczymy co najmniej na powtórkę osiągnięcia sprzed dziewięciu lat. A sam Myszka też pewnie na to liczy, bo pięć lat temu stracił brąz w ostatnim wyścigu na rzecz Francuza Pierre'a Le Coqa. Swoją formę potwierdził półtora miesiąca temu w Medemblik w Holandii, gdy wygrał regaty Pucharu Świata. I pokonał tych, z którymi teraz mierzy się na akwenie w Enoshimie. Czterdziestka Piotra Myszki - co z prezentem? Akurat dzisiaj nasz były dwukrotny mistrz świata obchodził 40. urodziny, ale trudno przypuszczać, by pierwsze trzy wyścigi były dla niego jakimś wielkim prezentem. Zaczął bowiem nieszczególnie - od 11. miejsca. Już sam start był kiepski, ale w połowie wyścigu Polak przestał tracić dystans do liderów i zdołał przesunąć się o dwie pozycje. - Dzisiaj wiatr przyszedł z zupełnie innej strony niż w ostatnich dniach. W tym pierwszym wyścigu na pierwszej halsówce nie trafiłem w zmianę wiatru i później już nie mogłem odrobić strat - mówił później nasz żeglarz. Taka lokata tragedią jeszcze nie jest, bo najgorszy z dwunastu wyścigów nie zalicza się do punktacji, a większości z zawodników przytrafiły się słabsze starty. Nawet Szwajcar Mateo Sanz Lanz, który wygrał dwa pierwsze wyścigi, w trzecim był dziewiąty. A Polak spisywał się później już lepiej - w drugim wyścigu przesunął się z ósmej pozycji na półmetku na czwartą, a w trzecim długo płynął na 13. pozycji, by w pewnym momencie wskoczyć nawet na trzecią. I wtedy dopadł go pech, bo coś wplątało się w statecznik, a zanim Polak zdołał balast zrzucić, minęło go dwóch rywali. Linię mety przeciął jako szósty. Po trzech wyścigach jest siódmy, ale różnice są niewielkie. Kolejne trzy wyścigi jutro, zapowiadany jest mocniejszy wiatr, a później dzień przerwy. Debiut w Laser Radial W klasie Laser Radial wystąpiła też Magdalena Kwaśna, które debiutuje w olimpijskich zmaganiach. Zawodniczka Chojnickiego Klubu Żeglarskiego była piąta w ostatnich mistrzostwach świata, ale akurat jej medal byłby w Enoshimie olbrzymią niespodzianką. W najliczniejszej konkurencji na igrzyskach (44 zawodniczki) Polka finiszowała dziś siódma, w drugim była dopiero 28. W łącznej klasyfikacji jest na razie 17, a do zakończenia rywalizacji pozostało osiem wyścigów oraz ostatni, finałowy. Andrzej Grupa