Kiedy Polacy świętowali w Turynie drugie z rzędu mistrzostwo świata, trwała już procedura zmiany sportowego paszportu Leona. Niektórzy zastanawiali się, po co kadrze siatkarz urodzony na Kubie, skoro i bez niego drużyna święci triumfy. Siatkarscy eksperci nie mieli jednak wątpliwości, że taki “transfer" to wzmocnienie siły ognia, obok którego żadna kadra nie mogła przejść obojętnie. Leona kusili między innymi Rosjanie, ale on był zdecydowany na Polskę. Niebagatelną rolę z pewnością odegrała w tym jego żona Małgorzata. Sam Leon, choć w wieku 28 lat w klubowej siatkówce osiągnął już niemal wszystko, jest głodny reprezentacyjnych sukcesów. Z kubańską kadrą zdążył zdobyć wicemistrzostwo świata, ale potem opuścił ojczyznę i w igrzyskach występuje po raz pierwszy. Spragniony sukcesów w reprezentacyjnej koszulce jest też Ngapeth. Francuz ma co prawda na koncie złote medale mistrzostw Europy i Ligi Światowej, ale w siatkówce te turnieje ustępują rangą mistrzostwom świata i, przede wszystkim, igrzyskom. Dla niego dzisiejsze spotkanie będzie debiutem w olimpijskiej fazie pucharowej - Francuzi nigdy dotąd nie wyszli na tym turnieju z grupy. Polska - Francja. Leon w polskiej kadrze? "To niesprawiedliwe" I choć Leon oraz Ngapeth są uważani za dwóch najlepszych siatkarzy świata, poza reprezentacyjnym niespełnieniem niemal wszystko ich dzieli. Leon doskakuje do piłek zawieszonych 380 centymetrów nad ziemią, zbija i serwuje z ogromną mocą. W fazie grupowej w Tokio z 13 asami został najlepiej serwującym zawodnikiem fazy grupowej. Jego świetne warunki fizyczne idealnie pasują do wymogów dzisiejszej siatkówki. Ngapeth także potrafi huknąć zagrywką, ale jego atuty to przede wszystkim technika i kreatywność pod siatką. O osiem centymetrów niższy od Leona, niebywale skoczny, potrafi idealnie dograć piłkę pod siatkę zza dziewiątego metra, a tuż pod nią obić ręce rywali. Gdy Leon stara się wbić siatkarski “gwóźdź" w parkiet, Ngapeth kręci w powietrzu piruety. Atak “hakiem" to już jego firmowe zagranie. Obaj przyjmujący różnią się także charakterem. Leon potrafi głośno cieszyć się z udanych akcji czy wygłupiać się z kolegami w czasie pomeczowych rozmów z dziennikarzami, ale próżno szukać afer z jego udziałem. Niemal w każdym wywiadzie podkreśla, jak ważna jest dla niego rodzina. Ngapeth to jego przeciwieństwo. Człowiek, który przyciąga kłopoty. Bywał już wyrzucany z kadry, próbował zatrzymać TGV, trafił nawet do aresztu. W wywiadach też nie gryzie się w język. Dostało się od niego m.in. Stephane’owi Antidze, byłemu koledze z kadry i selekcjonerowi "Biało-Czerwonych". Nie oszczędzał także Leona. - To niesprawiedliwe, że zagra w polskiej kadrze. On jest Kubańczykiem. Urodził się tam, występował w reprezentacji Kuby podczas ważnych turniejów i teraz nagle ma grać dla innego kraju? Nie rozumiem tego i myślę, że podobnie myśli zdecydowana większość osób - przekonywał przed dwoma laty w rozmowie z “Przeglądem Sportowym". Polska - Francja. Leon zwrócił uwagę Ngapethowi Różnice między Leonem i Ngapethem widać też w podejściu do rywali. Francuz nie stroni od prowokacji pod siatką, w meczach z jego udziałem często iskrzy. Podobnie było zresztą w czasie spotkania Polska - Francja w Rimini, w Lidze Narodów. Wówczas dyskutował zresztą m.in. właśnie z Leonem, który na parkiecie nie należy do najbardziej gadatliwych. - Zwróciłem mu uwagę, by tak się nie zachowywał, bo to nie najlepiej wygląda w telewizji. A jeśli chce coś komuś powiedzieć, to niech to powie po meczu - wyjaśnił później reprezentant Polski. Wtedy Francja wygrała 3-2. Dziś, w ćwierćfinale igrzysk, nadarza się idealna okazja do rewanżu. Leon dołączył do reprezentacji Polski po to, by zrobić różnicę właśnie w takich meczach. Na razie więcej punktów w Tokio zdobył jednak Ngapeth, choć to reprezentant Polski atakuje z nieco większą skutecznością. W ćwierćfinale wpływ obu na grę będzie nie do przecenienia. Początek meczu Polska - Francja o godz. 14.30, relacja tekstowa w Interii. Igrzyska olimpijskie w Tokio trwają w najlepsze - Sprawdź już teraz Damian Gołąb