Za niespełna miesiąc minie dokładnie pięć lat od bolesnej porażki z Amerykanami w ćwierćfinale igrzysk w Rio de Janeiro. Jak zawsze w XXI wieku Polacy jechali na turniej z dużymi nadziejami, w grupie przegrali tylko z Rosją, i to po tie-breaku. W meczu o awans do strefy medalowej nie byli jednak w stanie ugrać nawet seta i nadzieje na podium prysły. W podstawowym składzie na tamten mecz ze Stanami Zjednoczonymi wyszło aż sześciu zawodników, którzy i tym razem pojechali na igrzyska. Jedynym, którego brakuje w Tokio, jest Mateusz Mika - z wielkiej siatkówki wyautowały go kontuzje. Pozostali chcą w końcu udowodnić, że potrafią wygrywać nie tylko na mistrzostwach świata, ale i na igrzyskach. Dla niektórych, jak Piotr Nowakowski, Michał Kubiak czy Bartosz Kurek, japońska impreza to już trzeci taki turniej. Wspomnienia wszyscy mają te same - “Biało-Czerwoni" z każdych igrzysk w tym wieku wracali po przegranym ćwierćfinale. Jedyne olimpijskie złoto Polski to zamierzchłe czasy, w 1976 r. w Montrealu system był inny i meczów 1/4 finału nie rozgrywano. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź Polska - Iran. Vital Heynen od dwóch lat myśli o ćwierćfinale Dlaczego tym razem ma się udać? Teoretycznie polska kadra ma wszystko, by stanąć na olimpijskim podium. Selekcjoner Vital Heynen zabrał do Tokio dziewięciu mistrzów świata. Trzech zawodników bez tego tytułu to Kamil Semeniuk, Łukasz Kaczmarek i Wilfredo Leon. Pierwszy to największe objawienie ostatniego sezonu, drugi to najlepszy atakujący Ligi Mistrzów, trzeciego powszechnie uważa się za najlepszego siatkarza na świecie. Polska to drużyna przyzwyczajona do sukcesów. Od kiedy za jej sterami siedzi Vital Heynen, niemal z każdej imprezy wraca z medalem. Belg objął kadrę na początku 2018 r. po krótkiej i zupełnie nieudanej kadencji Ferdinanda De Giorgiego. Już po kilku miesiącach cieszył się z mistrzostwa świata. Przed igrzyskami jego największym zmartwieniem były kłopoty bogactwa - tak wyrównanego szerokiego składu, jak "Biało-Czerwoni", nie ma żadna reprezentacja na świecie. - Pomyślałem: tak, czas zdobyć medal olimpijski dla Polski - mówił Belg po Memoriale Huberta Wagnera, który poprzedził wylot kadry na igrzyska. - Polska nigdy w historii nie przeszła ćwierćfinału, więc musimy to zrobić. Myślimy o tym meczu od dwóch lat, to będzie decydujące starcie. Selekcjonerowi wtórują siatkarze. Nikt nie zakłada, by Polacy mogli mieć jakiekolwiek problemy we wcześniejszej fazie. Trafili bowiem do grupy A, wśród ich rywali tylko Włosi są jeszcze wymieniani w szerokim kręgu kandydatów do podium. Pozostali faworyci imprezy będą bić się ze sobą w grupie B. Polska - Iran. "Kubiak zawsze prowokuje" Akurat pierwszy mecz turnieju może jednak wywołać u kilku polskich zawodników nieco podwyższone tętno. Mecze Polski z Iranem w ostatnich latach wyróżniała bowiem przede wszystkim gorąca atmosfera. Bywało, że siatkarze skakali sobie do oczu. Od prowokacji aż kipiało przed pięciu laty w Rio, gdzie Polska pokonała Iran 3-2. Pod siatką doszło do przepychanek z udziałem m.in. Kurka, a po meczu cierpkich słów nie szczędzili sobie kapitanowie obu drużyn - Michał Kubiak i Saeid Marouf. Irańczyk stwierdził, że nie ma pojęcia, “dlaczego Polacy tak nas nienawidzą". - To nie tak, jak mówi Marouf, że my ich nie lubimy. Kochamy ich, gwarantuję, że ich kochamy. To właśnie sposób, w jaki okazujemy naszą miłość do innych - ironizował w odpowiedzi Kubiak. Gdy obie drużyny mierzyły się w Iranie w Lidze Światowej, atmosferę dodatkowo podgrzewała tamtejsza publiczność. Trzy lata po igrzyskach w Rio Kubiak został nawet zawieszony za wywiad, w którym nazwał Irańczyków "złośliwymi i chamskimi ludźmi". Pamięć o polsko-irańskich utarczkach jest wciąż żywa również w obozie rywali. Przed startem tegorocznej Ligi Narodów w Rimini Maneli Kasraj, tłumacz trenera Władimira Alekny, wskazał “Biało-Czerwonych" jako kluczowego rywala irańskiej kadry w turnieju. - Kubiak zawsze prowokuje i chyba nawet zna kilka niegrzecznych słów w języku perskim. Kiedy te zespoły się spotykają, atmosfera zawsze jest gorąca. Z innymi stosunki są normalne - przekonywał w wywiadzie dla sport-business.ru. Najnowsze informacje z Igrzysk Olimpijskich - Sprawdź Polska - Iran. "Biało-Czerwoni" faworytem Konfliktu z Irańczykami nie lekceważy Heynen, który martwił się, że obie drużyny dzieliły w Rimini hotelowe piętro. W czasie meczu prewencyjnie nie posłał Kubiaka na boisko. Tym razem jednak było spokojnie, a emocje pomogła wygasić różnica poziomu sportowego. Irańczycy prezentowali się w Rimini fatalnie, z Polską zagrali w rezerwowym składzie i przegrali 0-3. W Tokio drużyna Heynena ponownie będzie zdecydowanym faworytem, tym bardziej, że w ekipie rywali wyraźnie kuleje atmosfera. Alekno zaskoczył kibiców, nie powołując do kadry Farhada Ghaemiego i Pouryi Fayaziego. Wśród “Biało-Czerwonych" na niesnaski nikt nie narzeka. - Zdaję sobie sprawę, że będzie na mnie ciążyć większa presja i oczekiwania też będą większe. Ale ja w kadrze gram już "nasty" rok i ta presja nie robi na mnie dużego wrażenia. Jeżeli nie ma presji, to znaczy, że nie grasz o najwyższe cele. A my jesteśmy chyba ekipą, która gra zawsze o najwyższe cele i to jest dla nas bardzo dobre - podkreślał Kubiak. Początek meczu Polska - Iran w sobotę o godz. 12.40. Relacja tekstowa w Interii. Damian Gołąb