Polka startowała z tzw. "trzeciej linii", a wyścig ułożył się dla niej w kiepski sposób. Na początku zatrzymał ją bowiem spory zator, przez co Włoszczowska była przez chwilę dopiero 31.Później jednak systematycznie pięła się w górę. Ostatecznie zakończyła wyścig na 20. lokacie.Na trasie najlepiej radziły sobie Szwajcarki, które zajęły trzy czołowe miejsca. Wygrała Jolanda Neff, srebro wywalczyła Sina Frei, a na najniższym stopniu podium stanęła Linda Indergand.Gdzie i kiedy oglądać Polaków w Tokio - Sprawdź teraz! Tokio 2020. Dlaczego Maja Włoszczowska płakała ze szczęścia? Włoszczowska - dla której był to ostatni w karierze występ na igrzyskach - przyznała, że po wyścigu płakała ze szczęścia ze względu na zwycięstwo Neff.- To był wielki zaszczyt reprezentować Polskę na tych wyjątkowych igrzyskach olimpijskich. Nie był to "ostatni taniec" jakiego oczekiwałam, ale muszę to zaakceptować. Szczęścia mi dziś zabrakło. Pierwszy kilometr zaważył o wszystkim. Przykro. Ale walczyłam do końca i z tego jestem dumna. Dziękuję bardzo całej ekipie, która zapewniła mi komfortowe warunki do startu. Jesteście TOP! Dziękuję wszystkim kibicom za niesamowite wsparcie. Dajecie mi wielką motywacje i pomagacie przetrwać trudniejsze chwile. Skarb! Łzy szczęścia dziś były za sprawą Jolandy Neff. Uwielbiam tę dziewczynę. Zasłużyła na złoto jak mało kto - napisała Polka w mediach społecznościowych. TB