- Jesteśmy bardzo rozczarowani, bo nie przyjechaliśmy do Tokio na wycieczkę. Przed wyjazdem założyliśmy sobie cel, którym był złoty medal igrzysk olimpijskich. Niestety życie zweryfikowało nasze oczekiwania. Przegrywaliśmy w końcówkach meczów, jednak gdybyśmy byli w stanie pokonać Belgów, nadal bylibyśmy w grze - powiedział nasz koszykarz. Po wtorkowej porażce z Belgią 14:16, mimo bardzo niekorzystnego bilansu, "Biało-Czerwoni" mogli jeszcze awansować. Potrzebowali wygranej Japonii z Chinami, ale przy niskim wyniku. Ostatecznie Japończycy zwyciężyli wysoko - 21:16. - Końcówka była dla nas dramatyczna. Rzut, który nas pogrążył, był wręcz nierealny. Na treningach w ten sposób wpadła jeden na sto takich rzutów. Jednak w takich momentach o wysoką stawkę bardzo rzadko tak się dzieje. W decydujących momentach szczęście nie było po naszej stronie - zaznaczył Pawłowski. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź"Biało-Czerwoni" mają bilans zwycięstw i porażek 2-5 w ośmiozespołowej tabeli. W pierwszych trzech dniach rywalizacji Polska przegrała z Łotwą 14:21, pokonała po dogrywce Japonię 20:19, uległa Serbii 12:15, wygrała z reprezentacją Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego 21:16, nie sprostała Chinom 19:21 oraz po dogrywce musiała uznać wyższość Holandii 20:22. Tokio 2020. Sędziowie nie pomagali Polakom - Przeciwko Belgom źle zaczęliśmy i fakt, że potem musieliśmy gonić wynik sprawiło, że straciliśmy mnóstwo sił. Dało się nam to we znaki. Przez tę gonitwę uszło z nas dużo energii. Sam po sobie to czułem - wyznał reprezentant Polski. Pawłowski krytycznie wyraził się na temat poziomu sędziowania w Tokio. - Nie jesteśmy fanami sędziów. Nie chcę na nich wszystkiego zwalać, ale w każdym meczu już na samym początku mieliśmy po kilka przewinień. Przez to nie mogliśmy grać zbytnio agresywnie. Ja osobiście gram agresywnie w obronie, ale nie mogłem tego robić, bo byliśmy traktowani bardzo skrupulatnie - narzekał Pawłowski. A.J., Polsat Sport