Karol Zalewski i Kajetan Duszyński przystąpili do biegu z wywalczonym w sztafecie mieszanej złotym medalem na koncie. - Po złotym medalu olimpijskim chciałoby się kolejnego. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ostatnia informacja, jaką usłyszeliśmy była taka, że od 29 lat po raz pierwszy może nie być polskiej sztafety na igrzyskach, a dzisiaj jesteśmy tu, gdzie jesteśmy z piątym miejscem na igrzyskach. To dla nas niesamowite osiągnięcie, ale trzeba się nakręcać i mierzyć wysoko. Takie samo nastawienie było przed sztafetą mieszaną i to się opłaciło. Piąte miejsce jest dla nas zaskoczeniem. Wiadomo, liczyliśmy na trochę więcej, jak wszyscy w Polsce, ale my dopiero budujemy tę sztafetę na nowo i w przyszłości będzie na pewno lepiej - deklarowali po biegu "Biało-Czerwoni". Tokio 2020. Polacy z piątym miejsce w sztafecie 4x400 - Uważamy, że jest to bardzo przyszłościowy skład i tymi zawodnikami, którzy tu są - łącznie z rezerwowymi - będziemy tworzyć historię - miejmy nadzieję - usłyszeliśmy z ich ust.W przyszłym roku czekają nas mistrzostwa Europy w lekkoatletyce. Karol Zalewski ma nadzieję, że powalczy tam o medal nie tylko z kolegami ze sztafety, ale i indywidualnie.- Poziom był dziś kosmiczny. Dzięki temu, że jest on wysoki, na pewno będziemy mieli ambicje, żeby biegać szybciej i zbliżyć się do rekordu Polski lub nawet go pobić. Niedługo mamy kolejne imprezy, takie jak mistrzostwa Europy. Dla mnie to będzie niepowtarzalna szansa i liczę na to, że uda się zdobyć także indywidualny medal. Innym sportowcom może się wydawać, że sztafeta jest łatwiejszą dyscypliną, ale tak nie jest. Tutaj musi być czterech zawodników na bardzo dobrym poziomie, by gdzieś na świecie się przebić. Nie liczy się tylko indywidualność. Dlatego myślę, że kibice to rozumieją i będą nas wspierać - przyznał nasz reprezentant.Gdzie i kiedy oglądać Polaków w Tokio - Sprawdź teraz!