Maria Andrejczyk w Tokio została wicemistrzynią olimpijską. Sukcesem, na który pracowała niemal całe życie, postanowiła jednak się podzielić. Tuż po konkursie rzutu oszczepem ogłosiła, że srebrny medal olimpijski odda na aukcję, a pieniądze z niej pozyskane, zostaną przekazane na cele charytatywne. Po powrocie do Polski Andrejczyk zamieściła w swoich mediach społecznościowych wpis, w którym przyznała, że długo nie musiała się zastanawiać nad wyborem dziecka, któremu chce pomóc. Trafiło na małego Miłosza, który cierpi na chorobę serca. 200 tysięcy złotych za medal Marii Andrejczyk Lekkoatletka ogłosiła cenę wywoławczą 200 tysięcy złotych i już wiadomo, że jest osoba, która właśnie taką kwotę jest chętna ofiarować za olimpijski krążek. W piątek podczas konferencji prasowej w Podlaskim Urzędzie Marszałkowskim Andrejczyk ogłosiła, że jest kupiec na srebrny medal olimpijski. - Dosłownie parę minut temu otrzymałam maila, że znalazła się pierwsza osoba, która zdecydowała się przekazać 200 tys. zł, bo taka jest cena wywoławcza - mówiła Andrejczyk w Białymstoku. Zawodniczka podkreślała, że od nagłośnienia jej decyzji o przekazaniu medalu na licytację, na konto, gdzie trwa zbiórka na operację Miłosza, wpłynęło ponad 160 tys. zł. Dodała, że licytacja nie ma terminu zakończenia, ale potrzebna jest szybka operacja chłopca. AB