Zbigniew Czyż, Interia: Świetnie rozpoczęła pani olimpijski sezon. Podczas ostatniego weekendu, w zawodach Pucharu Europy w rzutach w Splicie wygrała konkurs z wynikiem 72.82. Jest pani pierwszą Polką, która od trzynastu lat pokonała Anitę Włodarczyk. Towarzyszy pani duża satysfakcja? Malwina Kopron: To najlepsze otwarcie sezonu jakie do tej pory miałam. Moim celem na te zawody był jednak przede wszystkim dobry start. Wiedziałam, że konkurs będzie bardzo długo trwał, bo startowało szesnaście zawodniczek. Byłam cały czas mocno skoncentrowana. Jestem bardzo zadowolona ze zwycięstwa. A to że wygrałam z Anitą bardzo mnie cieszy, choć nie wygrałam z nią przecież różnicą kilku metrów. Mam nadzieję, że w najbliższym konkursie w Ostrawie rzucę jeszcze dalej. Po konkursie była możliwość rozmowy z Anitą Włodarczyk, były z jej strony gratulacje? - Oczywiście, że tak. Rozmawiałam z Anitą zarówno podczas, jak i po konkursie. Anita podeszła do mnie, przytuliła i pogratulowała. Nie było żadnej zawiści. Cieszę się, że mamy ze sobą taki bardzo pozytywny kontakt. W ostatnich miesiącach aż trzy razy przebywała pani na trzytygodniowych zgrupowaniach w Portugalii. Jest pani zadowolona z przygotowań do sezonu? - Tak. Te wszystkie trzy zgrupowania w Portugalii to były wspólne przygotowania nie tylko z moim trenerem, dziadkiem Witoldem Kopronem, ale też z Pawłem Fajdkiem i jego trenerem Szymonem Ziółkowskim. Potem przebywaliśmy także razem na zgrupowaniu w Spale. W Portugalii bardzo dopisywała nam pogoda. Poza tym było mało osób w hotelu i mało osób na rzutni, mieliśmy świetne warunki do treningów. Jest pani zadowolona ze współpracy z Pawłem Fajdkiem i Szymonem Ziółkowskim. - Jak najbardziej. Doradzają mi, razem analizujemy swoją technikę, analizujemy treningi na siłowni, których wykonuję bardzo dużo. Trochę zmodyfikowaliśmy mój trening i jak widać to wszystko mi służy. Dostałam dużo cennych rad, ale nie powiem o nich (śmiech). Dziękuję im za cierpliwość, bo wiem, że mam dosyć trudny charakter. Tak naprawdę miałam już dosyć samotnych treningów, cieszę się ze wspólnych zajęć z Pawłem. Na treningach rzucam dużo dalej i oby tak zostało. Wiem, że stać mnie na poprawę rekordu życiowego. Mam nadzieję, że zdrowie będzie dopisywać. Jakie ma pani plany na najbliższe tygodnie? - Teraz jestem już ponownie w Spale, we wtorek rano wyjeżdżam na zawody do Ostrawy. Później wracam na kilka dni do rodzinnych Puław i znów powrót do Spały. Będę czekała na decyzję, kto wystartuje na Drużynowych Mistrzostwach Europy w Chorzowie w dniach 29-30 maja. W czerwcu i lipcu mam zamiar wziąć udział w mityngach w Polsce. W weekend 6-7 czerwca będzie mnie można zobaczyć w Turku. 13 czerwca wystartuję w Poznaniu, 20 czerwca w Memoriale Janusza Kusocińskiego w Chorzowie, później w mistrzostwach Polski w Poznaniu, a następnie w Memoriale Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy. Przed Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio planuje pani jeszcze zagraniczne zgrupowanie? - Myślę o zgrupowaniu w Japonii, ale nie wiem, czy będzie możliwość wyjazdu. Jeśli nie, to będę trenowała w Spale. Z pewnością myśli już pani powoli o igrzyskach oraz o 3 i 5 sierpnia, kiedy może w nich wystartować? - O igrzyskach w Tokio tak naprawdę myślę już od kilku lat. Cały czas mam to w głowie. Robię wszystko, aby w sierpniu zaprezentować się jak najlepiej. Zdaję sobie jednak sprawę, że walka o wyjazd do Japonii będzie zacięta. W dużym stopniu zadecydują o tym mistrzostwa Polski zaplanowane na 24-26 czerwca w Poznaniu. Chciałabym na nich zdobyć medal i uzyskać dobry wynik, żeby już w spokoju przygotowywać się do igrzysk. Zazwyczaj starty w Azji pani odpowiadały. To może być dobry prognostyk przed występem na igrzyskach. - Tak, Azja mi odpowiada. W Wuhan w 2019 roku zajęłam trzecie miejsce podczas Światowych Wojskowych Igrzysk Sportowych. Wygrałam także Uniwersjadę w Tajpei w 2017 roku. Do dzisiaj rekord Uniwersjady należy do mnie. Tamtejszy klimat mi odpowiada, poza tym lubię sushi (śmiech). Współpraca z Jolantą Kumor ostatecznie się zakończyła? - Współpracowałam z trenerką Jolantą Kumor na zasadzie konsultacji, gdy trenowała z Pawłem Fajdkiem. Mimo że ich współpraca się zakończyła, to cały czas mam z nią bardzo dobry kontakt. Dzwoniłam nawet do niej ostatnio, długo rozmawiałyśmy. Uwielbiam z nią rozmawiać, ma pozytywną energię. Kiedy rozmawialiśmy ostatnio w grudniu, mówiła pani o solidnym zrzucaniu wagi. Ile kilogramów waży pani obecnie? - Etap zrzucania wagi zakończył się w sierpniu ubiegłego roku. Ważyłam wtedy 71 kilogramów, byłam bardzo mała. Nawet dietetyczka mówiła mi, że waga jest zbyt niska. Co prawda siła została, ale byłam kruszynką. Od stycznia robię masę, zwiększyłam kaloryczność. Na chwilę obecną widać tego efekty. Urosły mi mięśnie, teraz ważę 76 kilogramów. Jak godzi pani naukę ze startami i treningami? - Kończę właśnie pierwszy rok studiów magisterskich na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne na UMCS-ie w Lublinie. Zastanawiałam się nad tym, żeby, na jesieni rozpocząć naukę także na drugim kierunku, ale najprawdopodobniej studenci będą już wracać na uczelnię i nie wiem, czy to będzie możliwe. Nie ukrywam, że obecny system nauczania online bardzo mi odpowiada. Nawet przebywając na zgrupowaniu w Portugalii mogę się zalogować na komputerze i być na zajęciach. Rozmawiał Zbigniew Czyż