Amerykanin miał uniknąć kontroli dopingowej 9 grudnia ubiegłego roku, a ponieważ podobne naruszenie przepisów miało miejsce po raz trzeci w ciągu roku, Amerykańska Agencja Antydopingowa podjęła decyzję o tymczasowej dyskwalifikacji. Sprinter ma prawo do odwołania się. Coleman spodziewał się kary. "No to teraz czas na zawieszenie" - napisał na Twitterze już we wtorek. Najszybszy człowiek świata tłumaczy, że był wtedy w domu, ale wyszedł akurat na zakupy prezentów świątecznych do pobliskiego centrum handlowego. Jako dowód w sprawie jego zdaniem mogą posłużyć wyciągi bankowe. "Byłem bardziej niż gotowy na kontrolę i gdybym tylko dostał telefon natychmiast, to bym się zgłosił" - napisał sprinter. Dodał, że został poinformowany o kontroli dopiero 10 grudnia. Skontrolowany został dwa dni później. "Byłem potem wielokrotnie badany, ostatnio także podczas kwarantanny, ale to oczywiście nie ma znaczenia, podobnie jak fakt, że nigdy nie dopingowałem się" - twierdzi Coleman. Okolicznością obciążającą biegacza jest przeszłość. To nie pierwszy taki przypadek w karierze sprintera z Atlanty. Kontrolerzy antydopingowi nie zastali go w zadeklarowanej lokalizacji: 6 czerwca 2018, 16 stycznia 2019 i 26 kwietnia 2019 roku.