Zbigniew Czyż, Interia: Jak mija panu kwarantanna? Paweł Fajdek: - Dla mnie sama kwarantanna nie jest już przeszkodą, potrafię sobie wszystko załatwić i zorganizować. Ma pan możliwość trenowania w pobliżu domu w Żarowie, jak teraz wyglądają zajęcia czterokrotnego mistrza świata? - Kilka lat temu dzięki uprzejmości burmistrza zbudowaliśmy w moim mieście specjalną rzutnię, z której korzystam praktycznie tylko ja. Obecnie wychodząc na trening, zachowuję wszystkie obostrzenia dotyczące kwarantanny. Trenuję sam lub z trenerką, jeżeli jest taka potrzeba. Korzystam także z siłowni w pobliskiej szkole, mam tam cały sprzęt potrzebny do treningu siłowego, dlatego o nic nie muszę się martwić. Ile razy w tygodniu pan trenuje? - Trzy, cztery razy, czasami to zależy też od pogody. W kwietniu bywało, że mieliśmy cztery stopnie Celsjusza, teraz jest dwadzieścia, wszystko dostosowuję pod trening podtrzymujący kondycję, ponieważ nie ma się tak naprawdę obecnie do czego przygotowywać. Nie mam zamiaru trenować na pełnych obrotach. Niebawem otwarte zostaną Centralne Ośrodki Sportu, środowisko sportowców jest podzielone, jedni jadą, inni nie jadą, a co zrobi Paweł Fajdek? - Na chwilę obecną nigdzie się nie wybieram, zostaję w domu. Dopóki nie zostanie przywrócone normalne funkcjonowanie społeczeństwa, dopóki dzieci nie będą mogły chodzić do przedszkoli i dopóki cała gospodarka nie ruszy, to będę siedział w domu. Mam pięcioletnią córkę, która nie dość, że przez wszystkie ostatnie lata niezbyt często widziała ojca z oczywistych względów, to teraz wymaga dużo uwagi i mojej obecności. Żeby siedzieć z dzieckiem od rana do wieczora w czasach, gdy zamknięte są place zabaw, to - proszę mi wierzyć - potrzebnych jest dwoje rodziców.