Joanna Fiodorow, dotychczas najlepszy start w karierze zaliczyła niespełna dwa lata temu, podczas mistrzostw świata. W Katarze wywalczyła srebrny medal. W 2014 i 2018 roku stawała na najniższym stopniu podium podczas mistrzostw Europy. Przed występem w Tokio skromnie mówi o swoich szansach. - Jestem pozytywnie nastawiona przed startem i mam nadzieję, że to przyniesie efekty. Jadę do pracy, mam tam zrobić swoje i zamierzam wrócić do kraju zadowolona. W ostatnich tygodniach przebywałam w Centralnym Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Spale, gdzie szlifowałam formę. W międzyczasie wyjeżdżałam na zawody. Wszystko idzie ku dobremu i liczę na szczyt formy w Tokio. Wszystko się fajnie układa, jestem zadowolona ze swoich ostatnich rzutów treningowych - mówi nam 32-letnia młociarka. Podobnie jak większość lekkoatletów, Joanna Fiodorow ostatnie dni przed wyjazdem do wioski olimpijskiej w Tokio spędzi w ośrodku Zao Badairo, miejscowości oddalonej od stolicy Japonii aż o 400 kilometrów. Najnowsze informacje z igrzysk olimpijskich - Sprawdź - W tych ostatnich dniach przed startem już za wiele nie poprawię. To co miałam zrobić, to już zrobiłam. W ostatnich pięciu latach poświęciłam prawie wszystko, żeby jak najlepiej przygotować się do igrzysk. Człowiek poświęca zdrowie, rodzinę. Temu jednemu startowi podporządkowuje się naprawdę bardzo wiele. Wkrótce moja praca z tych ostatnich pięciu lat zostanie zweryfikowana. Moje szanse? Igrzyska rządzą się swoimi prawami. Nie mogę powiedzieć, że jadę tam po medal, ale mam nadzieję, że walka o jak najlepsze miejsce będzie udana. Nie stawiam sobie celu w postaci konkretnego wyniku. Moim celem są bardzo dobre rzuty pod względem technicznym - dodaje urodzona w Augustowie zawodniczka. Fiodorow: Żałuję, że trybuny w Tokio będą puste Podopiecznej Malwiny Wojtulewicz-Sobierajskiej niestraszne są specyficzne warunki atmosferyczne jakie panują w Tokio. Już w Spale się do nich trochę przyzwyczaiła - twierdzi. - Spała trochę pokazała nam te japońskie warunki atmosferyczne, było naprawdę parno i gorąco. Nie obawiam się jednak zbytnio wysokiej temperatury i dużej wilgotności powietrza, jakie są w Tokio. Żałuję tylko bardzo, że na tak dużym olimpijskim stadionie, mogącym pomieścić sześćdziesiąt tysięcy widzów, nie będzie nikogo. Pandemia w Japonii niestety szaleje i nie mamy na to wpływu. Cieszę się jednak, że igrzyska w ogóle się odbędą. Do ostatniej chwili przed odlotem do Azji mówiłam sobie, że dopóki nie będę miała biletu, dopóki nie wsiądę do samolotu, to nie uwierzę, że jadę do Tokio - zakończyła zawodniczka AZS-u Poznań. Z Joanną Fidorow rozmawiał w Warszawie Zbigniew Czyż