W starciu o brązowy medal Polka musiała stawić czoła prawdziwej gwieździe tej dyscypliny, Brytyjce Biance Walkden, która jest trzykrotną mistrzynią świata. - Obawiałem się tej walki. Co do jej przebiegu, to uważam, że przy dwóch uderzeniach pięścią szła ręka na rękę. Sędziowie jednak dali rywalce, choć mogli dać po jednym punkcie. I niestety tak się skończyło. Brytyjka była bardziej agresywna, co optycznie działało na sędziów - mówił w strefie wywiadów szkoleniowiec. Kowalczuk jednak może kończyć turniej z podniesioną głową, choć na razie czuje niedosyt, zwłaszcza pamiętając perypetie na krótko przed igrzyskami. Jedno z badań w kierunku koronawirusa dało wynik pozytywny i rozpoczęła się walka z czasem. Ostatecznie zawodniczka z opóźnieniem dotarła do Japonii, ale ta stresująca sytuacja zapewne pozostała w jej pamięci.- Było bardzo nerwowo, w ogóle nie było wiadomo, czy Ola tutaj doleci. Dlatego to piąte miejsce to i tak duży plus. Poza tym wróciła po kontuzji, przez co brakowało jej startów, bo w ostatnim czasie wzięła udział tylko w dwóch turniejach. Kolano jednak nie wróciło do optymalnego stanu, w Zakopanem jeszcze się zdarzyło, że jej uciekło. Tym się też stresowaliśmy - przyznał trener. Gdzie i kiedy oglądać Polaków w Tokio - Sprawdź teraz! We wtorek nasza reprezentantka dwukrotnie nie była w stanie pohamować emocji. Najpierw po walce z Serbką Milicą Mandić, w której wygrywała, ale ostatecznie wynik w trzeciej rundzie jej uciekł. Drugi raz właśnie po starciu z Walkden. - Dwa razy, po obu tych walkach, Oli polały się łzy - odparł Łakomy i dodał, że teraz wiele zależy od opinii publicznej, jak zawodniczka przetrawi to, co się stało. - Ma znaczenie, co ludzie będą pisali w mediach społecznościowych. Młodzi ludzie może za dużo teraz tego czytają, a później się trochę przejmują. Ja jestem z Oli zadowolony, jej występ uważam za udany. Pojedynek o złoto był naprawdę dobry w jej wykonaniu, dynamiczny i szybki - powiedział szkoleniowiec.Szkoleniowiec wrócił także do starcia z Serbką Milicą Mandić, która ostatecznie sięgnęła po złoty medal. Nasza zawodniczka do pewnego momentu wydawała się mieć to starcie pod kontrolą.- Tam był jeden błąd Oli, bo taktyka zakładała, żeby trzymać się od niej z daleka. Jeszcze była szansa w końcówce, ale emocje wzięły górę i za bardzo poszła do przodu - powiedział Łakomy. Artur Gac z Tokio