Czas 1.56,68 pozwolił Polakowi uzyskać siódmy rezultat i z tej pozycji wszedł do rozgrywki o medale, która odbędzie się w piątek o godz. 3:50 czasu polskiego (10:50 lokalnego). Nasz zawodnik przyznał, że tak naprawdę chciał złamać barierę 2.56, ale sam sobie nie pomógł w nocy przed startem. - Nie wiem, czy to był stres. Może wziąłem za dużo przedstartówek, ale nie mogłem zasnąć. Miałem też dużo myśli, czy dobrze przepracowałem okres. Jednak jestem bardzo szczęśliwy, że włożyłem serce w całe siedem tygodni. Trenerzy Jacek Miciul i Maciej Certa zawsze mnie wspierali i pewnie nadal będą. Sami mówili, że bardzo dobrze trenowałem, więc myślę, że będzie dobrze - żywi nadzieję Polak. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź Studio Ekstraklasa na żywo w każdy poniedziałek o 20:00 - Sprawdź! To "dobrze", o którym mówi Kawęcki, to wcale nie jest konkretne miejsce, w które celuje. Bardziej chodzi o poprawę czasu. - Jestem w finale i to dla mnie się liczy, ale chcę się poprawić. W końcu dziewięć lat czekałem, aby wrócić do finału - podkreślił 29-latek, mający w swoim dorobku trzy tytuły mistrza świata na krótkim basenie na dystansie 200 metrów (2012, 2014 i 2016). AG