- Myślę, że już od niedzielnego, porannego spotkania lepiej dzieliliśmy się piłką i rozumieliśmy się w obronie. I teraz wypełniamy swoje założenia, co niestety nie udało nam się w pierwszym spotkaniu. Jednak spokojnie przeanalizowaliśmy błędy i wyciągnęliśmy wnioski. Musimy tak grać, agresywnie w obronie, zmuszając zawodników do ciężkich podań i wykonywania ciężkich rzutów z niezaplanowanych pozycji. Jeśli to będziemy robić, to o atak jestem spokojny. Rano jeszcze nie zadziałał, ale wiedziałem, że takie spotkanie już się nie powtórzy - analizował na gorąco Zamojski, zadowolony po efektownym zwycięstwie. Dzięki zdobyciu 21 punktów przez "Biało-Czerwonych" mecz zakończył się przed upływem regulaminowego czasu 10 minut. Nasi kadrowicze już cieszą się na jutrzejsze, kolejne dwa mecze, z Holendrami i Chińczykami.- Myślę, że to dla nas bardzo dobry dzień turniejowy, żeby złapać jeszcze większą pewność siebie. Musimy się dobrze przygotować, ale cieszy fakt, że mecz z Chinami jest dopiero wieczorem, dzięki czemu po raz pierwszy będziemy mieli o pół dnia więcej odpoczynku. To naprawdę ma znaczenie w tym turnieju, gdy grasz z taką intensywnością - podkreślił Zamojski. Nasi koszykarze jeszcze nie zawieszają sobie medali na szyi, choć na przykład agencja Associated Press już widzi nasz zespół na najwyższym stopniu podium.- To są tylko typowania. Skupiamy się na tym, co mamy tu do zrobienia. Oczywiście wierzymy w złoty medal i w fakt, że jesteśmy tu jednym z najlepszych zespołów na całym świecie, ale takie prognozy zupełnie nas nie ruszają. Chcemy czerpać radość z gry, co dzisiaj było widać i tego musimy się trzymać - zaakcentował 34-latek.Artur Gac z Tokio