Nawet gdy pokonywaliśmy już ostatni przystanek z lotniska Narita do miejsc zakwaterowania, organizatorzy igrzysk dawali nam jasno do zrozumienia, że dystans społeczny będzie przestrzegany ponad wszystko.Choćby dwóch dziennikarzy, zmierzających do tego samego hotelu, nie można było posadzić w jednym samochodzie. Stąd z bazy przesiadkowej taksówki odjeżdżały jedna za drugą, udając się często w podobnym kierunku, jako że wiele dedykowanych nam hoteli mieści się w niewielkiej odległości od siebie.Ale już w centrum medialnym, które jest jednym z naszych trzech domów podczas igrzysk, organizatorzy nie są w stanie sprawić, by dziennikarze nie pozostawali w bliskim kontakcie. Nieco odsunięte od siebie miejsca plus pleksi przy stolikach, w strefach z posiłkami, są tylko pewną grą pozorów. W rzeczywistości wszyscy non stop chadzamy obok siebie i panuje spory zgiełk. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź Jednak największy problem, z punktu widzenia reżimu sanitarnego, dotyczy transportu. Jako że przez pierwsze dwa tygodnie nie mamy prawa korzystać z komunikacji publicznej, zostają nam tylko dedykowane busy medialne, przy którym w porach szczytu zbiera się mrowie osób. Już pierwszego dnia igrzysk gorąco było aż trzykrotnie. Najpierw podczas porannego odjazdu z hoteli, gdy w autokarze zaczynało brakować miejsca. Mimo to do środka został zaproszony nadkomplet osób, którzy w korytarzu mogli skorzystać ze specjalnie rozkładanych siedzisk. W takich warunkach, osoba na osobie, spędziliśmy w podróży około 30 minut. Czy wówczas maseczki ochronne w pełni załatwiają sprawę? A należy pamiętać, że w pierwszych dniach na nas wszystkich ciąży konieczność codziennego poddawania się testom na obecność koronawirusa i raportowania stanu zdrowia. Ogromnie tłoczno zrobiło się także wieczorem, przed i po ceremonii otwarcia igrzysk, choć tym razem - przynajmniej nasz autokar - nie został wypełniony w nadkomplecie. Jednak przedstawiciele mediów z całego świata, którzy na stadionie olimpijskim w Tokio pojawili się w liczbie szacowanej na 3,5 tysiąca, dwukrotnie stali w bardzo długiej kolejce, jeden obok drugiego, odgrodzeni barierkami od przemierzających chodnik mieszkańców miasta. Tu warto dodać, że część tych osób bardzo serdecznie pozdrawiała przybyłych gości i okazywała poparcie dla idei igrzysk. Artur Gac z Tokio