Walczący z problemami zdrowotnymi Bukowiecki eliminacje kulomiotów zaczął od 20.01 m, drugą próbę spalił, a w trzeciej osiągnął ledwie 19,44 m. W taki sposób 24-letni multimedalista mistrzostw Europy pożegnał się z konkursem.- Podejrzewam, że nawet w takim stanie zdrowia, gdybym lepiej trafił kulę, to mogłaby polecieć trochę dalej. Może nie dużo, ale trochę na pewno. Ten start chciałbym rozpatrywać jako sukces, że w ogóle tutaj jestem i podjąłem walkę, bo po tym, jak źle było z moim palcem, miałem dwie opcje: usiąść w kącie, rozpłakać się i uznać, że rok 2021 sportowo dla mnie się skończył, albo podjąć walkę i spróbować. Wybrałem drugą opcję - komentował Bukowiecki. Polak opowiedział, jak dramatyczną walkę toczył z czasem, aby w ogóle wystartować na najważniejszej imprezie cztero-, a w przypadku igrzysk w Tokio pięciolecia.- Przez ostatnich osiem tygodni wykonałem bardzo dużo różnej pracy, tak więc siłowo i motorycznie jestem wytrenowany bardzo dobrze. Natomiast technicznie i praktycznie, od strony rzutowej, jestem w ogóle nieprzygotowany. W tym czasie, z ręką na sercu, zrobiłem trzy treningi, które zacząłem wykonywać już w Japonii. Granica przyzwoitości została tu przekroczona, bo było ponad 20 m, ale ja nie przyjeżdżam na zawody po to, żeby być dwunasty w swojej serii - kręcił głową Bukowiecki.- Wszyscy, z kim nie rozmawiam, czy to z rodziną, dziewczyną Natalią, czy z psychologiem powtarzają, że zrobiłem co mogłem. Wiem, że więcej zrobić się nie dało, ale ja sam muszę to poczuć. A na ten moment tego nie ma. Czuję po prostu smutek, bo nie ma mnie w finale olimpijskim - smucił się Bukowiecki. Polak kontynuował wątek swojego stanu zdrowia, który nie pozwala mu obecnie na więcej.- W tej chwili palec jest w takim stanie, że po tabletkach przeciwbólowych mogę wyjść na rzutnię i te 20 metrów pchnąć. Zacząłem treningi w Zao Bodairze, czyli na zgrupowaniu przed tym startem i liczę, że będę w stanie je kontynuować po powrocie z Tokio. Chciałbym zaliczyć jeszcze co najmniej dwa starty w tym roku. Pod warunkiem, że będę w stanie. W innym razie po powrocie z Japonii rozpocznę konkretne leczenie - zdradza plan.Bukowiecki przeżywa na tych igrzyskach sporą huśtawkę emocji, bo w sobotę po złoto w sztafecie mieszanej 4x400 m sięgnęła jego ukochana, Natalia Kaczmarek. - Piękne jest to, co się stało i jak Natalia zmieniła się jako zawodniczka na przestrzeni ostatniego roku. Jest przygotowana w naprawdę kosmiczny sposób i jestem z niej mega dumny - powiedział i odniósł się do pytania, czy w tej chwili "uczennica" zaczęła przerastać "mistrza".- Mam świadomość tego, na jakim poziomie byłem i wierzę w to, że ciągle na nim jestem i dalej będę. Natomiast Natalia ma złoty medal olimpijski, lepiej się nie da. Ja jej tego sukcesu zazdroszczę, ale broń Boże nie w złym tego słowa znaczeniu. To marzenie każdego sportowca i jestem przeszczęśliwy, że jej udało się to zrealizować - podkreślił "Bukos".Artur Gac z Tokio