- Czy ja miałem duże emocje? Nie, żadnych - w żołnierskich słowach zakomunikował nam szkoleniowiec, odpowiadając na pierwsze pytanie po dotarciu do strefy z wywiadami. To właśnie jego podopieczne w składzie: Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann wywalczyły srebrny medal w olimpijskim finale wioślarskich czwórek podwójnych. Zwyciężyły Chinki, a trzecie miejsce zajęły Australijki. Trener również zdecydowanie odniósł się do pytania, bez kurtuazji, czy martwiły go dotychczasowe wyniki, jakie jego podopieczne wcześniej notowały w tym sezonie.- Nie interesowały nas nawet mistrzostwa Europy. Generalnie mówiłem dyrektorowi sportowemu, że pojedziemy tam tylko pod takim warunkiem, że nie będzie żadnej presji wynikowej, bo nigdy w kwietniu nie ścigaliśmy się na takim poziomie. A tak naprawdę, gdy już byliśmy tam na miejscu i zobaczyłem, jak pływają inne osady, to tylko się cieszyłem, bo wiedziałem, że tego nie dowiozą do samego końca sezonu. Dlatego byłem spokojny, że jeśli wszystko w miarę się poukłada i nie będzie większych kontuzji, to na pewno będzie dobrze. Zresztą dziewczyny potwierdzają to od pięciu lat, bo chcę zauważyć, że od tego czasu nie zeszły poniżej srebra na imprezie głównej - ujawnił Urban. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź Studio Ekstraklasa na żywo w każdy poniedziałek o 20:00 - Sprawdź! Szkoleniowiec w Tokio nie szukał problemu w warunkach pogodowych, czyli od rana mocno wiejącym wietrze. Dał do zrozumienia, że na tym poziomie do wszystkiego trzeba się zaadaptować. - A jeśli ktoś się takim czymś stresuje, to po prostu nie nadaje się do tego. Dziewczyny są zadaniowcami. Przyjechały tu wykonać pracę i to zrobiły - skwitował. Szkoleniowiec zdradził też nieco taktyki, jaka przyświecała polskiej osadzie w finale. - Prosiłem tylko o to, żeby nie przespać pierwszego tysiąca. Wiadomo było, że przy takich warunkach atmosferycznych wszyscy mocno pójdą. Powtarzałem, żeby się nie bać i pojechać od początku, bo drugi tysiąc, tak czy siak, będzie ich. Do pytania o wygraną nad Niemkami i jej smak, bo nie jest tajemnicą, że choć obie kadry się szanują i lubią, to w tej rywalizacji panuje szczególna mobilizacja, trener również odniósł się ze stoickim spokojem. A także dużą pewnością siebie, popartą mocnym przykładem. - Zawsze wygrywałem na imprezie głównej z Niemkami, tak że nie jest to żadne zaskoczenie. Spodziewałem się, że tak będzie, bo nie wiem dlaczego, ale w sezonie Niemki pływają tak, że są z przodu, na ME są przed nami, ale już na MŚ, czyli głównej imprezie, zawsze jest odwrotnie. Więc już się przyzwyczaiłem - uzasadnił.Na koniec wróciliśmy do wątku emocji. Nieco "przypilony" Urban w końcu odparł. - Czuję spełnienie. Na razie nic więcej. Ktoś, kto mnie zna, to wie, że taki właśnie jestem. Nigdy wcześniej nie wypowiedziałem tylu słów, ile teraz w rozmowie z wami.Artur Gac z Tokio