Po raz ostatni ktoś inny był w czołowej dwójce osiem lat temu w Toruniu - wtedy Nowickiego (srebro) i Fajdka (brąz) pogodził Szymon Ziółkowski, dziś... trener Fajdka. Od tamtego czasu, i w sumie od zakończenia kariery przez naszego mistrza olimpijskiego z Sydney, już tylko eksportowy duet rozdziela między sobą najcenniejsze krążki. Za to robi to na takich odległościach, które dla innych są nieosiągalne. W tym roku Nowicki i Fajdek przekraczali już 80 metrów - i to wyraźnie. Może nie za każdym razem, ale w sumie dość regularnie. Po raz ostatni w jednym konkursie uczynili to dwa lata temu w Nancy, ale nie dobili wtedy do 81 metrów. Jeszcze lepsza rywalizacja była w lipcu 2018 roku w węgierskim Szekesfehervar - tam Fajdek uzyskał 81,14 m, a Nowicki ustanowił aktualną życiówkę - 81,75 m. Tyle że w Poznaniu akurat lepiej ostatnio szło temu drugiemu, choć to Fajdek przez lata tu mieszkał i trenował pod okiem Czesława Cybulskiego. Wiele wskazywało na to, że w piątek mogło być podobnie. Paweł Fajdek dziękuje za poprawę koła Konkurs młociarzy długo się jednak ślimaczył - a to problemem były zbyt długie przerwy między rzutami, a to nie można było wyciągnąć młota z siatki, a to młot spadł niebezpiecznie blisko stolika sędziowskiego. - Konkurs był męczący, bardzo długi, taki bardzo... polski, bym powiedział. Dopiero jak się sędziowie posłuchali mnie w trzeciej kolejce, to jakoś zaczęło to funkcjonować. I przestali używać drabiny do wyciągnięcia młota, bo pierwsze próby były straszne. Niech słuchają zawodników i ich doświadczenia, to szybciej będziemy kończyć - mówił Fajdek. Inna sprawa, że w zawodach startowało aż 16 młociarzy, z których ponad połowa nie mogła dorzucić do 60. metra. Dopiero gdy została czołowa ósemka, przestało się dłużyć. Od początku w lepszej sytuacji był Nowicki, który już w drugiej próbie uzyskał 80,86 m, co było jego najlepszym tegorocznym wynikiem. Fajdek nie potrafił odpowiedzieć, dopiero w czwartej próbie minimalnie przekroczył tę magiczną dla wielu granicę (80,07 m). Nowicki po chwili odpowiedział rzutem na 80,81 m, ale czterokrotny mistrz świata w ostatniej próbie postawił wszystko na jedną kartę i posłał młot na 82,82 m. Dla Nowickiego to już było za wiele - do złota potrzebował poprawienia rekordu życiowego o ponad metr. A przecież dwa 12 dni temu Fajdek na tym samym stadionie nie był w stanie dorzucić do... 75 metra! Wtedy narzekał na koło, zbyt tępe - jego zdaniem. - Dziękuję organizatorom, bo je poprawili. Wiem, że trener Nowak robił wszystko, by można było fajnie rzucać. Dziękujemy, trenerze Grzegorzu - mówił Fajdek, który rozkręcał się bardzo powoli. Padł rekord Astapkowicza - Dziś każdy rzut w pierwszych trzech próbach dawał awans do ósemki, więc wystarczyło się zakręcić. U mnie wyszło 75 metrów bez centymetra. Zacząłem później przyspieszać, wariować, szukać tego, na co mnie stać. Udało się to jakoś poskładać w tej szóstej kolejce, w miarę do kupy się wszystko wtedy trzymało. Nie był on idealny, brakowało konkretnego wyrzutu, ale fajnie, że był zabrany, nakręconym, bo to kawał rezultatu. Dobrze ten sezon zaczyna wyglądać, trzeba się cieszyć i szlifować formę, by już w pierwszych próbach rzucać tak daleko. Wtedy będzie dobrze - mówiła złoty medalista, który ustanowił tak rekord stadionu, jak i rekord mistrzostw Polski. Ten drugi należał i tak do niego samego, ten pierwszy - do Białorusina Ihara Astapkowicza i miał 32 lata. - Nie wiedziałem o tym, dopiero komentator powiedział. Kolejny wspaniały wynik, kolejny rekord stadionu, a ma ich już sporo. Średnia najlepszych 10 wyników wzrosła mi w tym roku dość znacznie i to jest fajne. Liczę jednak, że ta forma dopiero wystrzeli i będę w stanie rzucać w granicach rekordu kraju albo i dalej - mówi Fajdek, którego życiówka to 83,93 m. Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek w Tokio. Cel - dwa medale Dla obu naszych mistrzów - Fajdka i Nowickiego - kluczowa rywalizacja odbędzie się już wkrótce w Tokio. Fajdek nie ma jeszcze żadnego medalu olimpjskiego, Nowicki broni brązu z Rio de Janeiro. Na światowych listach numerem jeden jest Fajdek (82,98 m), ale tuż za nim znajduje się Amerykanin Rudy Winkler, który w zeszłą niedzielę w amerykańskich kwalifikacjach w Eugene uzyskał 82,71 m. W piątek w Poznaniu Fajdek przebił go więc o 11 cm. - Na razie to jest rywalizacja "listowna", staram się odpowiadać na te jego dobre rzuty. I odpowiadam dalszymi rzutami. Wojtek również, jest we wspaniałej formie. Jak dobrze to ugryziemy i rozegramy, to w finale możemy wziąć te dwa pierwsze miejsca i pokazać, na co nas stać. Zobaczymy, jak Rudy będzie walczył i kto w ogóle zakwalifikuje się do finału, bo wsparcie od kolegi też jest ważne. My jedziemy po medale - zapowiada Fajdek. Winkler od października 2019 roku i mistrzostw świata w Dausze nie startował poza USA, stąd trudno ocenić jego formę. Wtedy, w Katarze, przegrał z Fajdkiem o ponad pięć metrów. Andrzej Grupa Najdalsze rzuty w młocie mężczyzn w 2021 roku, dające zwycięstwo w konkursie: 82,98 m - Paweł Fajdek (Polska) - Chorzów, 30 maja 82,82 m - Paweł Fajdek (Polska) - Poznań, 25 czerwca 82,71 m - Rudy Winkler (USA) - Eugene, 20 czerwca 82,14 m - Paweł Fajdek (Polska) - Chorzów, 20 czerwca 81,98 m - Rudy Winkler (USA) - Eugene, 24 kwietnia 81,62 m - Paweł Fajdek (Polska) - Andujar, 22 maja 81,44 m - Rudy Winkler (USA) - Tucson, 22 maja 80,86 m - Wojciech Nowicki (Polska) - Poznań, 25 czerwca 80,77 m - Wojciech Nowicki (Polska) - Turku, 8 czerwca 80,56 m - Wojciech Nowicki (Polska) - Espoo, 10 czerwca