- To był dla mnie niesamowity dzień. Nie mogę w to uwierzyć. Pracuję na to od piętnastego roku życia, kiedy po raz pierwszy podczas treningu pomyślałem, że chciałbym zostać złotym medalistą olimpijskim - mówił Dawid Tomala po zdobyciu złotego medalu. - Chciałem zdobyć złoto olimpijskie na 20 kilometrów, ale w tym roku wszystko się zmieniło. Wystartowałem na 50 kilometrów w Dudincach. Na igrzyskach to było dopiero drugie ukończone 50 kilometrów w moim życiu i wygrywam je. To szaleństwo, prawda? - mówił oszołomiony sukcesem zawodnik. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź Studio Ekstraklasa na żywo w każdy poniedziałek o 20:00 - Sprawdź! Dawid Tomala: Byłem znudzony Skąd pomysł, by z rywalizacji na 20 kilometrów przenieść się do "50"? - Byłem znudzony - śmiał się Polak. - Potrzebowałem nowego wyzwania. Przez lata skupiałem się na 20 kilometrach, potrzebowałem czegoś nowego, czegoś wyjątkowego. Myślałem, że 50 kilometrów będzie dobre i teraz wiem, że tak jest. Dlaczego 50 km? - Bo mamy najlepszego chodziarza w historii, Roberta Korzeniowskiego. Jest legendą, a teraz ja piszę swój kawałek historii - cieszył się reprezentant Polski. Dawid Tomala: Musiałem zaatakować Jak wyglądała rywalizacja w Sapporo z perspektywy nowego mistrza? - Pierwsze 30 km było dla mnie bardzo łatwe. To było spokojne jak powolny trening. Wszystko było niesamowite, zbyt perfekcyjne. Pomyślałem więc, że 50 kilometrów jest tak nudne, że muszę zrobić coś i zaatakować - komentował Tomala. Artur Gac, Tokio