Agencja Reutersa powołała się na członka lokalnej białoruskiej społeczności będącego w kontakcie ze sportsmenką. Jego zdaniem Cimanouska poprosiła o azyl w ambasadzie RP. Na razie jednak nie ma oficjalnego potwierdzenia ze strony polskiej. 24-letnia sprinterka spędziła noc na lotnisku, skąd miała lecieć do domu. Jak mówiła zawodniczka została tam zabrana siłą za krytykowanie trenerów. Z kolei ekipa Białoruska twierdzi, że stało się tak z powodu jej "stanu emocjonalnego".Sprinterka, która startowała w Tokio w eliminacjach 100 m i miała brać udział w poniedziałkowych biegach na 200 m, wcześniej skarżyła się w mediach społecznościowych, że przez zaniedbania trenerów nie dopuszczono do igrzysk trzech innych biegaczek, a ona miała startować w sztafecie mieszanej 4x400 m.To wywołało krytykę w państwowych mediach na Białorusi, a w jednym z kanałów powiedziano, że brakuje jej "ducha zespołowego".I miało to dla zawodniczki zakończyć się przymusowym powrotem na Białoruś. Cimanouska stwierdziła, że do jej pokoju weszli urzędnicy białoruscy i dali godzinę na spakowanie, zanim uda się na lotnisko. Była "pod ich presją", postawiła więc poprosić MKOl o pomoc. Kilka krajów, w tym Polska, zaoferowały jej azyl. I jeśli informacje Reutersa się potwierdzą, lekkoatletka postanowiła skorzystać z polskiej oferty... KK