Już tylko godziny pozostały do rozpoczęcia XXVII Letnich Igrzysk Olimpijskich. Na ten moment reprezentacja Polaków, po powrocie do kraju sześciu pływaków, liczy 211 zawodników. Kadra będzie zatem mniejsza o 31 zawodników w porównaniu do ostatnich igrzysk w Rio de Janeiro. "Biało-Czerwoni" wezmą udział w 28 dyscyplinach. W zapasach Polskę będzie reprezentować sześciu zawodników: Agnieszka Wieszczek-Kordus, Jowita Wrzesień, Roksana Zasina, Magomedmurad Gadżijew, Tadeusz Michalik i Kamil Rybicki. - Przed starem naszych zapaśników jestem optymistą. Mamy pięć szans na medale w zapasach, z czego dwie naprawdę realne. Jeżeli uda się nam wykorzystać jedną lub dwie, to będę bardzo szczęśliwy. Sport jest także piękny dlatego, że jest nieprzewidywalny i spodziewam się, że będą niespodzianki. Oby niespodzianki, te dobre, dotyczyły Polaków - mówi nam mistrz świata z 1979 roku z San Diego. Kibicuj naszym na IO w Tokio! - Sprawdź - W tej chwili igrzyska olimpijskie stały się bardzo trudną i wymagającą imprezą. One się tak rozbudowały, że w tej chwili można byłoby powiedzieć, iż ziściło się dawne powiedzenie Pierre'a de Coubertina o sporcie i olimpizmie, że sam udział w igrzyskach jest już sukcesem. Teraz są różnego rodzaju kilkustopniowe eliminacje, zapory, które utrudniają występ na igrzyskach. A o medale na tej najważniejszej dla sportowców imprezie jest niezwykle trudno - dodaje czterokrotny wicemistrz świata. Andrzej Supron: Jesteśmy w stanie zdobyć 14 medali Podczas ostatnich igrzysk w Rio de Janeiro Polacy zdobyli 11 medali, dwa złote, trzy srebrne i sześć brązowych. Dwukrotny mistrz Europy przewiduje, że w Azji będzie lepiej, choć nieznacznie. - Mam nadzieję, że przywieziemy z Tokio więcej medali niż z Rio de Janeiro. Myślę, że około czternastu medali jesteśmy w stanie zdobyć. - Kto z Polaków ma szanse na złote krążki? Pewnie największe Paweł Fajdek. Ale z nim jest tak jak dawniej z legendarnym rosyjskim zapaśnikiem Aleksandrem Karielinem. Przyjechał po swoje trzecie mistrzostwo olimpijskie jako pewniak, a tytuł odebrał mu niedoceniany Amerykanin, który przed zawodami w powszechnej opinii właściwie nie liczył się rywalizacji. Na ostatnie igrzyska Fajdek też pojechał jako faworyt i się nie udało. - Dlatego ja bym uciekał od obciążania kogoś taką presją, że musisz zdobyć medal i musisz być pierwszy. Pamiętam ze swojej kariery, kiedy będąc jeszcze juniorem wygrywałem już z seniorami, pojechałem na mistrzostwa Europy. Wszyscy mówili do mnie: Andrzej już jesteś mistrzem Europy, a potem, jak przyszły zawody, to przegrałem jednym punktem i to mistrzostwo uciekło. Strasznie mnie to bolało, a ta duża presja nie pomogła. Miałbym zatem taki apel: nie pompujmy balonu - zakończył Andrzej Supron. Z Andrzejem Supronem rozmawiał Zbigniew Czyż