Część polskich lekkoatletów, którzy wystąpią na zbliżających się igrzyskach, dotarła właśnie do Japonii. Wśród nich są nasze biegaczki, które wystąpią m.in. w sztafecie 4x400 metrów. Niestety z polskiego obozu lekkoatletów napływają niepokojące wieści. Tuż przed wylotem do Azji urazu nabawiła się liderka sztafety Justyna Święty-Ersetic, która ma też wystąpić w biegu indywidualnym na 400 metrów. Kontuzja niespełna 29-letniej zawodniczki może znacząco zmniejszyć szanse Polek na wywalczenie w Tokio jakże upragnionego olimpijskiego medalu. - To bardzo trudne pytanie, jakie nadzieje przed igrzyskami robię sobie co do startów Justyny. Niestety, nie wiem do końca, na co w Tokio pozwoli jej zdrowie. Ostatnio odniosła drobny uraz mięśniowy, przeciążeniowy na treningu i one zostały spowolnione. W najbliższych dniach zobaczymy, ile straciła ze swojej dyspozycji. Z tym urazem powinna sobie poradzić przed startami, ale tego dowiemy się, kiedy wejdzie w pełny trening. Tak naprawdę, Justyna musi jeszcze trochę potrenować, bo trochę jej niestety uciekło - martwi się Aleksander Matusiński. Trener nie dokonał jeszcze wyboru składu, w jakim polska sztafeta pobiegnie w Tokio, najpierw w kwalifikacjach, a potem w ewentualnym finale. Na ten moment ma jednak jednego pewniaka. - Nigdy tego nie wiem na dwa tygodnie przed startem, kto wystąpi w zawodach, ale mogę zakładać, że w składzie znajdzie się na pewno jego aktualna liderka, mistrzyni Polski Natalia Kaczmarek. Biega najlepiej z wszystkich dziewczyn. Co do reszty, to zobaczymy, czy dziewczyny będą jeszcze biegały sprawdziany, bo są także biegi indywidualne i mikst. Mamy jeszcze trochę czasu i będziemy mieć informacje zwrotne z których wkrótce wyciągniemy wnioski. Chciałbym, żeby wszystkie były na tyle dobre, nawet te rezerwowe, abym mógł wymienić przynajmniej dwie zawodniczki w eliminacjach. Dwie bardziej świeże chciałbym zostawić na finał. Myślę, że jedną na pewno wymienię, a czy dwie? Jeśli będą w dobrych dyspozycjach to także - dodaje 42 letni trener. "Jesteśmy teraz na czwartym miejscu" Aleksander Matusiński nie ma wątpliwości, że w sztafecie 4x400 najgroźniejszymi rywalkami Polek będą Amerykanki i Jamajki. - Ja zawsze mówię, że one są poza zasięgiem, a my mammy wygrać z całą resztą świata. Od kilku lat udaje się nam jednak wygrywać z Jamajkami. Na pewno groźna będzie Wielka Brytania, która ma lepszą średnią niż my. Aktualnie, według statystyk i czasów biegów indywidualnych jesteśmy na czwartym miejscu. Nasze dziewczyny słyną jednak z tego, że zawsze na imprezach docelowych się poprawiają, są bardzo waleczne. Na ich korzyść przemawia też doświadczenie i obycie na mistrzowskich imprezach. Dla niektórych z nich to są już trzecie igrzyska. - W najbliższych dniach będziemy zwracać uwagę na technikę i płynność zmian sztafetowych. Będziemy robić szlify, to będzie już tak zwane muskanie, bo nie ma czasu na jakiś bardzo mocny trening. Chcemy się przyzwyczaić zarówno do warunków klimatycznych jak i nowych warunków czasowych w Japonii - zakończył Aleksander Matusiński. Przypomnijmy, polska sztafeta 4x400 metrów kobiet to aktualne wicemistrzynie świata z Dauhy z 2019 roku. W 2017 roku w Londynie Polki wywalczyły także brąz w mistrzostwach świata. W 2018 roku zostały mistrzyniami Europy w Berlinie. Podczas tych samych zawodów Justyna Święty-Ersetic zdobyła również złoty medal w biegu indywidualnym na 400 metrów. Z Aleksandrem Matusińskim rozmawiał Zbigniew Czyż