Liga Mistrzów: wyniki, terminarz, strzelcy, golePo zamachu terrorystycznym na autokar Borussii, mecz z Monaco w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, został przełożony i rozegrany już dzień po tragicznych wydarzeniach w Dortmundzie. UEFA początkowo miała zaproponować drużynom rozegranie spotkania już w ten sam dzień, tylko o późniejszej godzinie. Na takie rozwiązanie nie zgodził się jednak prezes BVB Hans-Joachim Watzke. Kolejną propozycją było rozegranie spotkania dzień później o godzinie 16, na co też jednak nie wyrażono zgody. Ostatecznie, po interwencji przedstawicieli UEFA w Szwajcarii, mecz przełożono na środę na godzinę 18.45. Wybór nowego terminu spotkania był naprawdę problematyczny. Inne daty kolidowały z ligą, albo rozgrywkami pucharowymi. Z drugiej jednak strony w grę wchodził stan psychiczny zawodników. Jak się okazało, nie wszyscy z szatni Borussii byli chętni do rozegrania meczu już w środę. Dzień po zamachu, Hans-Joachim Watzke spotkał się z drużyną i wyjaśnił całą sytuację. Prezes BVB otwarcie zaznaczył, że jeśli jakiś piłkarz nie chce i nie czuje się na siłach, nie musi wychodzić na murawę. Drużyna po naradzie miała zdecydować, że zagra dla rannego w zamachu Marca Bartry, który w tym czasie przebywał w szpitalu. 25 zawodników bez wahania podjęło decyzję o wyjściu na boisko. Dwóch piłkarzy, których nazwisk nie podano, miało jednak obawy. Chcieli grać, ale nie w takim terminie. Ostatecznie cała drużyna pojechała na Signal Iduna Park. Niektórzy zawodnicy nie byli jednak w najlepszej formie psychicznej. Na rozgrzewce niektórym szkliły się oczy. Po porażce 2-3 z Monaco niektórzy piłkarze siedzieli podobno w szatni i płakali. Dopiero wtedy zszedł z nich cały stres wcześniejszego dnia. AK