Francuzi doskonale wiedzą, co znaczy tego typu atak podczas święta piłki nożnej. 14 listopada 2015 roku pod Stade de France w Paryżu wybuchła bomba, a za atakiem stali terroryści. Wszystko odbywało się w trakcie towarzyskiego spotkania Francja - Niemcy. We wtorek nie doszło do tak mocnych wydarzeń i wciąż nie wiadomo, kto stoi za wybuchami w Dortmundzie. Pewne jest natomiast, że taka sytuacja potrafi prawdziwie wystraszyć, o czym pamiętają francuscy kibice.Pomni doświadczeń dodali otuchy swoim niemieckim odpowiednikom. Gromkimi "Dortmund! Dortmund!" starali się wesprzeć fanów BVB. Wielu z nich miało też szaliki niemieckiego klubu. Gdy o godz. 20.30 spiker ogłosił, że we wtorek mecz się nie odbędzie, wszyscy kibice byli jednomyślni. Wstali i zaczęli bić brawo, co było wyrazem solidarności z piłkarzami. Tymczasem władze BVB wyszły ze znakomitą inicjatywą, by fani, którzy potrzebują noclegu w Dortmundzie, przespali się u kibiców Borussii. Wielu z nich od razu wyszło z ofertę, że może przenocować dwóch-trzech, a nawet większą liczbę kibiców. Wszystkie ustalenia odbywają się za pośrednictwem portali społecznościowych. ŁS