Pogratuluj "Biało-czerwonym"! - Wiedzieliśmy, że Niemcy przez przypadek nie dotarli do półfinału - dodał Kłos, który zakończył spotkanie z dorobkiem 14 punktów. Nasz środkowy aż sześć razy zatrzymał ataki rywali.W czwartym secie nie zagrał lider niemieckiej drużyny Gyorgy Grozer, co na pewno osłabiło siłę ognia. - Ja się cieszyłem, bo udało mi się dwa razy zablokować Jochena Schoepsa (zastąpił Grozera - przyp. red). To jest taki nieprzewidywalny gość - skacze i atakuje wysoko. Trzeba sobie powiedzieć, że nie da się wszystkiego obronić, czy go zatrzymać, jak atakuje - stwierdził Kłos. - Nie mieliśmy łatwo w tym turnieju, ale cały czas walczyliśmy z podniesioną przyłbicą i z uśmiechem na ustach graliśmy kolejne spotkania. I to chyba było widać. Z Niemcami było trochę bardziej nerwowo, ale mimo wszystko udało się opanować emocje i "odskoczyć" w końcówce czwartego seta - skomentował.Decyduj kto wygra: Polska czy Brazylia?W wielkim finale "Biało-czerwoni" w katowickim Spodku zmierzą się w niedzielę z Brazylią. - To najlepsze co może być dla każdego siatkarza. My znamy ich, oni znają nas. Myślę, że będzie walka na noże. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i pewnie w finale rzucimy wszystko na jedną szalę. Wywalczyliśmy sobie to - podkreślił Kłos. Podopieczni Stephane'a Antigi zmierzyli się z obrońcą tytułu w trzeciej rundzie i wygrali 3:2. Czy po siatką również będzie iskrzyć, tak jak w Łodzi? - Zobaczymy. Może być nerwowo, bo stawka jest ogromna - zakończył Kłos. Robert Kopeć, Katowice