Andrzej Wrona nie obawia się, że gładkie zwycięstwo w meczu otwarcia mistrzostw świata siatkarzy nałoży na biało-czerwonych dodatkową presję. - Większej niż ta, którą odczuwaliśmy w sobotę, już się nie da nałożyć - powiedział środkowy reprezentacji Polski. - Oczekiwania przed meczem z Serbią były ogromne. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że kibicuje nam i wierzy w nas nie tylko cały stadion, ale i cała Polska. Staraliśmy się więc zagrać jak najlepiej dla całego kraju w tym niepowtarzalnym dniu - podkreślił Wrona. Podopieczni trenera Stephane'a Antigi nie mieli problemu z pokonaniem Serbów. W meczu rozgrywanym na Stadionie Narodowym w żadnym z setów nie pozwolili rywalom dobrnąć do granicy 20 punktów. - Zrobiliśmy wszystko, co założyliśmy sobie przed spotkaniem i jesteśmy z tego powodu bardzo zadowoleni. Czy czujemy w związku z tym teraz ulgę? To nie jest dobre słowo. Raczej radość i satysfakcję z dobrze wykonanej pracy - ocenił zawodnik PGE Skry Bełchatów. Jak dodał, nie spodziewał się, że pojedynek z Serbami będzie tak jednostronny. - Przeciwnicy dość szybko dali się złamać. Sami nie wiedzieli, jak zapobiec naszej dobrej postawie, a my graliśmy jak w transie. Nie patrzyliśmy na nich, tylko skupialiśmy się na swoich dobrych akcjach, a ich było bardzo dużo - zwrócił uwagę Wrona. On sam - tak jak libero Krzysztof Ignaczak - nie znalazł się w sobotę w meczowej "12". Nie traci jednak nadziei na występ w odbywającym się w Polsce mundialu - Tak długie imprezy wygrywa się tylko pełną +14+, całą drużyną. My się nią czujemy. Każdy wystąpił wcześniej w Lidze Światowej czy eliminacjach mistrzostw Europy. Mamy więc trochę grania za sobą, a jeszcze wiele przed sobą - podkreślił polski środkowy. Kolejne mecze w grupie A "Biało-czerwoni" rozegrają we Wrocławiu. Ich następnym przeciwnikiem - we wtorek - będą Australijczycy.