Wcześniej Brazylia wygrała z Kanadą 3:0 (25:19, 25:23, 29:27) i pozostała liderem grupy F. Niemcom wygrana dawała pewność awansu do czołowej szóstki mistrzostw. Doznali wcześniej jednej porażki - z Brazylią. Rosjanie wygrali wszystkie mecze i już przed spotkaniem mogli myśleć o trzeciej fazie turnieju. Zespół rosyjski raczej nie miał za sobą większości kibiców w katowickim Spodku, ale nie przeszkodziło mu to w rozbiciu rywali w pierwszym secie. Siatkarze trenera Andrieja Woronkowa grali dokładniej, z dużą pewnością siebie. Niemcom gra się nie kleiła, nie pomogły trzy zmiany. Mylili się zbyt często, by mieć szansę na dobry wynik. Drugą partię zespół niemiecki zaczął od prowadzenia 1:0. Potem powodów do radości jego szkoleniowiec Vital Heynen miał niewiele. Emocje skończyły się szybko, bowiem Rosjanie dominowali na parkiecie, nie pozwalając rywalom na zbyt wiele. Najciekawszy był trzeci set. Niemcy walczyli skuteczniej w bloku, próbowali zaskoczyć rywali zagrywką. Ci nie potrafili tym razem "odskoczyć" i mecz zyskał na atrakcyjności. Przy drugiej przerwie technicznej prowadził zespół niemiecki 16:15, potem jeszcze 20:18. Końcówka była dramatyczna, pełna widowiskowych obron po obu stronach siatki. Lepsi okazali się Rosjanie. W niedzielę w Spodku Brazylia zagra z Rosją o pierwsze miejsce w grupie, a Niemcy z Kanadą o trzecie i awans do czołowej szóstki turnieju. Kuba z Bułgarią o prestiż W trzeciej serii meczów w grupie F mistrzostw świata siatkarzy Kuba pokonała we Wrocławiu Bułgarię 3:0 (25:23, 25:18, 30:28). We wcześniejszym pojedynku rozegranym w Hali Stulecia Chiny wygrały z Finlandią 3:2. Podobnie jak wcześniejszy mecz Finów z Chińczykami, starcie Bułgarów i Kubańczykami miało wymiar czysto prestiżowy, bo obie ekipy nie miały szans na awans do trzeciej fazy turnieju. Mimo wszystko ponad dwa tysiące kibiców, wśród których była głośna grypa fanów z Bułgarii, obejrzało ciekawe widowisko, w którym nie brakowało zagrań na najwyższym poziomie. Pierwszy set był niezwykle wyrównany. Na skuteczną akcję jednych drudzy szybko odpowiadali tym samym. Kuba ma w swoich szeregach niesamowitego Santiago Uriarte, który dynamicznymi atakami zapewnił swojemu zespołowi wygraną. Początek drugiej partii należał zdecydowanie do Kubańczyków. Bułgarzy sprawiali wrażenie przygaszonych i zanim się przebudzili było już 12:6. Takiej przewagi zespół trenera Rodolfo Sancheza nie dał już sobie odebrać. Niesamowite rzeczy działy się w secie trzecim. Bułgaria prowadziła od początku i w pewnym momencie już nawet pięcioma punktami (19:14). Kuba zdołała doprowadzić do remisu (21:21) i zaczęła się walka punkt za punkt. Wojnę nerwów lepiej znieśli podopieczni Sancheza, a mecz zakończył autowy atak Cwetana Sokołowa. W niedzielę w Hali Stulecia Finlandia zmierzy się z Bułgarią, a Kuba z Chinami.