Kubańczycy, którzy budują reprezentację praktycznie od podstaw, na razie zawodzą. Wprawdzie nikt nie liczył, że nagle będą odnosić takie same sukcesy jak cztery lata temu, ale eksperci uważali, że będą mogli sprawić niejedną niespodziankę. Na razie przegrali dwa pierwsze pojedynki - z Finami (2:3) i Niemcami (0:3). Czas na przełamanie, a okazja nadarzy się o 13.10, kiedy zmierzą się z Koreą Południową. O tej samej porze, ale w Gdańsku na boisku pojawią się Chińczycy, którzy na razie zaskakują swoją postawą i mającą problemy z formą ekipą Bułgarii. Azjaci wygrali pierwsze dwa spotkania po 3:1 (z Meksykiem i Egiptem) - tak dobrze nie wystartowali w mistrzostwach świata ani razu w czterech ostatnich edycjach. Smak sukcesu znają dobrze Brazylijczycy i Rosjanie. Obie drużyny, typowane w Polsce na kandydatów do złota, na razie radzą sobie bezbłędnie. Teraz pewnie też tak będzie. "Canarinhos" bronią w Polsce tytułu i mają szansę stanąć na najwyższym stopniu podium po raz czwarty z rzędu. O 20.25 zmierzą się z nieobliczalnymi Finami, których w Katowicach wspiera spora grupa kibiców. Nie wiadomo też, czy Bernardo Rezende będzie mógł skorzystać ze swojego podstawowego rozgrywającego - syna - Bruno Rezende. W ostatnim meczu doznał bowiem kontuzji palca. Szkoleniowiec uspokaja, że nie z takimi problemami kadrowymi musieli sobie już radzić i jest spokojny. O tej samej porze, ale w Gdańsku Rosjanie zmierzą się z Meksykiem. Do tej pory gładko poradzili sobie z Kanadą i Egiptem (po 3:0), więc wydaje się, że i północnoamerykańska ekipa nie powinna sprawić im żadnych problemów. O 16.40 dojdzie jeszcze do pojedynków Niemiec z Tunezją (Katowice) i Kanady z Egiptem (Gdańsk).