Kanadyjczycy rywalizujący z Niemcami o dające awans trzecie miejsce w grupie na pewno marzyli o sobotniej wygranej. Tyle, że przyszło im się zmierzyć z drużyną broniącą złotego medalu i niepokonaną w polskim turnieju. Poza tym rozgrywali swój pierwszy mecz w katowickiej hali w tych zawodach. To grający w stolicy Górnego Śląska od początku "Canarinhos" byli faworytami. Pierwszy set zaczął się sensacyjnie, bo od prowadzenia zespołu kanadyjskiego 5:1. Trener mistrzów Bernardo Rezende poprosił o przerwę. Reprymenda pomogła, bo jego podopieczni szybko odrobili straty, a potem pewnie wygrali. Widownia Spodka, podzielona na pół sympatią do obu zespołów, obejrzała w drugiej części wiele ciekawych akcji. Nikomu nie udało się uzyskać przewagi większej niż dwa punkty. Remis był jeszcze przy stanie po 21, później Kanadyjczycy pomylili się dwa razy w ataku, a rywale nie wypuścili takiej szansy z rąk. Brazylijczycy po przerwie mieli pewien zastój, co wykorzystali rywale i prowadzili 8:6, 16:12. Przy zagrywce Lucarellego "Canarinhos" zdobyli cztery punkty z rzędu. Potem kibice obejrzeli niezwykle zacięty finisz. Mistrzowie świata wygrali go po piątej piłce meczowej i najdłuższej wymianie całego spotkania. Brazylia - Kanada 3:0 (25:19, 25:23, 29:27) Brazylia: Bruno Rezende, Wallace, Sidnei, Murilo, Lucarelli, Lucas, Felipe Silva (libero) oraz Vissotto, Fonteles, Raphael. Kanada: Tyler Sanders, John Perrin, Justin Duff, Adam Simac, Gavin Schmitt, Nicholas Hoag, Daniel Lewis (libero) oraz Frederic Winters, Dallas Soonias, Dustin Schneider, Toontje van Lankvelt, Graham Vigrass. W innym meczu grupy F Siatkarze Chin pokonali we Wrocławiu Finlandię 3:2 (22:25, 25:22, 25:23, 20:25, 16:14). Obie drużyny straciły już szanse na awans do trzeciej fazy turnieju, ale nie zamierzały bez walki oddawać punktów rywalom. Pierwszy set nie przyniósł wielkich emocji. Finowie na początku odskoczyli na trzy oczka i później gra toczyła się punkt za punkt. W drugiej partii zaczęło się nareszcie dziać coś ciekawego. Chińczycy dzięki dobrej zagrywce Zhi Yuana oraz skutecznemu blokowi prowadzili już 19:13. W tym momencie jednak stanęli i Finlandia szybko doprowadziła do remisu. Ospała do tej pory Hala Stulecia ożyła. Chińczycy ponownie zaczęli silniej zagrywać, a Finowie popełniać błędy w przyjęciu i to ci pierwsi cieszyli się z wygranego seta. Kolejne dwie partie nie przyniosły tylu emocji. Najpierw w trzecim secie oba zespoły długo grały punkt za punkt, ale zespół z Azji miał w swoich szeregach dynamicznego Wejiun Zhonga, który mocnymi atakami w końcówce dał swojemu zespołowi wygraną. W kolejnej odsłonie decydujący był początek, kiedy Finowie odskoczyli (7:3) i później już kontrolowali wydarzenia na boisku. Tie-break toczył się punkt za punkt, lub inaczej: błąd za błąd. Chińczycy prowadzili już 14:12 i mieli dwie piłki meczowe, ale Finom udało się je wybronić. Spotkanie zakończył as Zhi Yuana, który zagrał lekko w środek pola i nieoczekiwanie żaden z rywali nawet się nie ruszył do piłki. W niedzielę Finlandia w ostatnim swoim meczu na mistrzostwach zmierzy się z Bułgarią, a Chiny z Kubą. Chiny - Finlandia 3:2 (22:25, 25:22, 25:23, 20:25, 16:14) Chiny: Zhi Yuan, Weijun Zhong, Shuai Jiao, Xin Geng, Jingtao Xu, Daoshuai Ji, Qi Ren (L) oraz Jianjun Cui, Runming Li, Zhichao Kou, Chunlong Liang, Jianjun Cui, Fanwei Kong (L) Finlandia: Eemi Tervaportti, Olli Kunnari, Mikko Oivanen, Matti Oivanen, Olli-Pekka Ojansivu, Jukka Lehtonen, Lauri Kerminen (L) oraz Antti Siltala, Niklas Seppanen, Konstantin Shumov, Urpo Sivula