Mecze trwających obecnie mistrzostw świata ogląda pan na spokojnie, czy też pojawiają się przy tej okazji jakieś większe emocje? Olieg Achrem: Na ogół na spokojnie, ale bardziej przeżywam pojedynki Polaków. W weekend czekają ich dwa trudne spotkania, bo zarówno Iran, jak i Francja grają jak na razie bardzo dobrze. Trzymam jednak kciuki za drużynę Stephane'a Antigi i wierzę w jej awans do trzeciej rundy. Zwłaszcza że będą mieli siódmego zawodnika w postaci publiczności, a to ma znaczenie. W sobotni wieczór biało-czerwonych czeka konfrontacja z jedną z największych rewelacji turnieju - Iranem. Dla pana forma podopiecznych Slobodana Kovaca jest niespodzianką? O.A.: Jestem bardzo zaskoczony ich postawą. Już wcześniej dobrze się spisywali, ale teraz naprawdę imponują. Na tle innych drużyn wyróżnia ich to, że prezentują - jak na razie - bardzo równy poziom. Nie zdarzyła się im żadna wpadka. Gdyby tak wciąż było, to nie zdziwię się, jeśli będą walczyć o medal. Polacy to też dobry zespół i jestem dobrej myśli przed weekendowymi meczami. Np. spotkanie biało-czerwonych z USA stało na naprawdę wysokim poziomie, ale wtedy niestety wynik był niekorzystny. Pojedynek z Amerykanami był jednym z kilku na tym mundialu, w którym po obu stronach siatki byli pana dawni lub obecni koledzy z klubu. Skoro jednak podkreślił pan, że "niestety" ekipa Antigi przegrała, to rozumiem, że wówczas w większym stopniu pan dopingował Polaków niż Paula Lotmana? O.A.: Trzymam kciuki za wszystkich chłopaków z klubu. Bardzo się cieszę, że Paulowi ostatnio tak dobrze idzie. Kibicuję też kolegom z Bułgarii, Serbii czy Niemiec. Najbardziej jednak związany jestem z Polską. A jak oceniłby pan ogólnie poziom tych mistrzostw po dwóch tygodniach gry? O.A.: Trudno o takie podsumowanie. Zdarzają się mecze ciekawe, ale było też kilka nudniejszych. Najlepiej oczywiście ogląda się takie, w których spotykają się dwie drużyny na podobnym poziomie, bo wtedy spotkania są bardziej wyrównane. Uważam, że to bardzo dobrze, iż turniej odbywa się w Polsce. Widać, że ludzie naprawdę żyją tu siatkówką. Śledząc transmisję z meczu otwarcia MŚ nie pojawił się u pana żal, że nie bierze udziału w tej imprezie? Białoruś nie zdołała się zakwalifikować, ale też przez wiele miesięcy trwała dyskusja na temat możliwości pana gry w ekipie gospodarzy. O.A.: Występ w mistrzostwach jest marzeniem każdego siatkarza, a już nie mówiąc o spotkaniu takim jak to na Stadionie Narodowym, z niesamowitą oprawą. Pod tym względem było mi żal. Temat gry w reprezentacji Polski jest już zamknięty i nie wracam już do tego myślami. W szatni Resovii - jako kapitan - dba pan o utrzymanie dobrej atmosfery w drużynie. Podczas mundialu kontaktuje się pan z klubowymi kolegami, by sprawdzić, jakie mają nastawienie i ich wesprzeć w razie potrzeby? O.A.: Przyjęliśmy zasadę, że teraz im nie przeszkadzamy. Najważniejsze, żeby mieli podczas turnieju spokój i mogli się w pełni skoncentrować na grze. Później, jak wrócą po mundialu do klubu, to będzie można spokojnie usiąść i porozmawiać o tym wszystkim. Rozmawiała Agnieszka Niedziałek