"Ten balonik przed imprezą wcale nie był tak nadmuchany jak przed igrzyskami w Londynie. Po wygraniu Ligi Światowej wszyscy w 2012 roku byli pewni, że do Wielkiej Brytanii Polska jedzie po medal. Tak się nie stało. Teraz, jak obserwuję drużynę widzę, że oni wyciągnęli z tego wnioski. Znają swoją wartość, ale się nie wywyższają" - powiedział były środkowy. Pochwalił podopiecznych Stephane'a Antigi za pełną koncentrację w każdym meczu. "Podchodzą do każdego pojedynku mocno skupieni, bez względu na to, kto jest po drugiej stronie siatki. Trzeba pamiętać o tym, że to już doświadczony zespół, który wie, jak radzić sobie w różnych warunkach" - ocenił. Jego zdaniem bardzo dobrze się stało, że na początku imprezy Polacy nie muszą mierzyć się z groźnymi rywalami. "Takie wejście w turniej jest bardzo dobre. Trzeba pamiętać o tym, że z takimi drużynami jak Serbia, Australia czy Wenezuela już przegrywaliśmy i to z niektórymi wcale nie tak dawno. Myślę jednak, że emocjonalnie po meczu otwarcia na Stadionie Narodowym, siatkarze teraz do każdego pojedynku podchodzą z chłodną głową" - powiedział Prus. Na razie biało-czerwoni mają komplet zwycięstw. Po 3:0 wygrali z trzema wyżej wymienionymi rywalami. Zapewnili sobie już także awans do kolejnej rundy turnieju, która odbędzie się w Łodzi. "Wielu zawodników w obecnej kadrze zdaje sobie sprawę z tego, że to może być ich ostatni mundial w karierze. Zachowują jednocześnie spokój. Grają z meczu na mecz, nie wybiegają w przyszłość, bo doskonale wiedzą, że w turniejach tego typu nie ma to sensu" - dodał były reprezentant Polski. On sam po trzech meczach wyróżniłby Mateusza Mikę. "Jesteśmy świadkami narodzin całkowicie nowej osoby w reprezentacji, która potrafi nosić na swoich barkach odpowiedzialność. To jest młody chłopak o wielkim potencjale. Ciekawi mnie, czy zdoła utrzymać ten poziom i co się stanie, gdy zda sobie sprawę z tego, jaki spoczywa na nim ciężar" - powiedział Prus. Liderem, zdaniem byłego zawodnika m.in. Mostostalu Kędzierzyn-Koźle, jest Paweł Zagumny. "Może to nie jest siatkarz charyzmatyczny, ale ma w sobie coś takiego, że koledzy mu ufają, a to jest niezwykle ważne. On nie stanowi o sile ataku, czy nie zdobywa punktów, ale sprawia, że drużynie mecz wychodzi lub nie. To on jest gwarantem wysokiego poziomu gry. Jest w stanie zmotywować chłopaków i sprawić, by im się jeszcze bardziej chciało. To przez jego palce przechodzą praktycznie wszystkie piłki, bez słów przekazuje informacje, czyści siatkę rywali, a koledzy z drużyny mają tylko za zadanie wbić piłkę po stronie rywala, co najczęściej się udaje" - zauważył. Kolejny mecz Polacy rozegrają w sobotę o godz. 20.25 we wrocławskiej Hali Stulecia, a przeciwnikiem będzie Kamerun. W niedzielę zmierzą się z Argentyną (16.40) na zakończenie pierwszej fazy turnieju.