- Spodziewaliśmy się, że Włosi postawią trudne warunki. Nikt nie lubi przegrywać, jeżeli nawet nie ma większych szans, żeby awansować dalej, to mimo wszystko chce się wygrać za wszelką cenę - dodał Kłos. W pierwszym secie Polacy nie mieli nic do powiedzenia. - W nogach czuliśmy ten poprzedni mecz z USA, z którego nie udało nam się nic "wyciągnąć", żadnych punktów. To bolało, bo nie graliśmy źle, toczyliśmy wyrównaną walkę z Amerykanami. Okazało się, że pokonali Serbów za trzy punkty, więc to nie jest słaba drużyna i zaczyna grać coraz lepiej z każdym meczem. A co do pierwszego seta pojedynku z Włochami, to na pewno gdzieś siedziało w głowie, że musimy wygrać - zaznaczył zawodnik PGE Skry Bełchatów. - Człowiek się denerwuje, jak popełnia błędy, szczególnie na zagrywce. Brakował nam regularności w tym elemencie. Włosi mieli duży problem w przyjęciu zagrywki, a my sporo psuliśmy i to było niepotrzebne. Taki jest sport, jak się nie ryzykuje, to się nie ma - stwierdził. Bohaterem spotkania był Mariusz Wlazły, który zdobył aż 25 punktów. - Mariusz był silnym punktem drużyny - trudne piłki kończył i "pociągnął" nas do zwycięstwa. Atakował z pełną mocą i tego nam trzeba - podkreślił Kłos. Reprezentację Polski czekają jeszcze dwa mecze w drugiej rundzie z Iranem i Francją, które zadecydują o awansie do najlepszej szóstki mundialu. - Musimy dobrze przygotować do tych spotkań. Już trochę wiemy, jak grają rywale. Jeżeli nie odrzucimy Iranu od siatki, to będzie bardzo ciężko. Na razie skupiamy się na na tym przeciwniku. Z Francuzami w tym roku nie graliśmy. Mam nadzieję, że to będzie dobry mecz - zaznaczył Kłos. Robert Kopeć, Łódź Zobacz tabelę "polskiej" grupy! Sprawdź terminarz i komplet wyników MŚ