Hala przylotów pękała w szwach, w pierwszym rzędzie zgromadzili się łowcy autografów i o godz. 17.45 doczekali się swoich idoli. Pierwszy zza rozsuniętych drzwi wyłonił się kapitan kadry Michał Kubiak, dzierżąc w dłoniach złoty puchar. Za nim maszerowali kolejki kadrowicze, wszyscy ze złotymi medalami na szyi i ubranych w specjalne biało-czerwone koszulki z napisem "Mistrz Świata 2018". Każdy z naszych zawodników oraz członków sztabu szkoleniowego otrzymał okazały bukiet kwiatów. Pierwszym chóralnym śpiewem, który zaczął nieść się po hali przylotów, był oczywiście "Mazurek Dąbrowskiego", którego zabrakło w niedzielę podczas dekoracji medalami w Turynie. Następnie prowadzący ceremonię Krzysztof Wanio wymienił wszystkich bohaterów naszej drużyny narodowej, poczynając od głównego architekta sukcesu w Bułgarii i Włoszech, czyli selekcjonera Vitala Heynena. Wiwatom i śpiewom nie było końca, fani intonowali kolejne przyśpiewki, aż w końcu mikrofon trafił w ręce trenera. - Jesteście niesamowici, cały czas czuliśmy wasze wsparcie. Wy jesteście najlepszymi kibicami, a my mamy najlepszą drużynę na świecie - powiedział Heynen, czym jeszcze bardziej rozemocjonował kibiców. - Nie spodziewaliśmy się, że będzie aż tyle ludzi. Dziękujemy z całego serca - dodał Kubiak, wskazując na Grzegorza Łomacza, który na tę okoliczność przygotował specjalną fryzurę. - Mamy nadzieję, że będziemy tu, w tym samym miejscu, za dwa lata, gdy wrócimy z igrzysk olimpijskich z Tokio - dodał kapitan reprezentacji Polski. - A ja chciałbym tylko przeprosić wszystkich za spóźnienie - nadmienił Fabian Drzyzga, otrzymując burzę braw. Głos zabierali kolejno wszyscy "Biało-Czerwoni", przede wszystkim wyrażając uznanie dla kibiców i dziękując wszystkim za królewskie powitanie. Szczególna wrzawa towarzyszyła wystąpieniu Bartosza Kurka, MVP turnieju. - Dzisiaj spóźniliśmy się parę godzin, a ja spóźniłem się cztery lata na mistrzostwa świata, lecz od razu wszedłem na nie z buta. Jak na wojnę, to z tymi chłopakami i z wami - wypalił Kurek, zbierając burzę braw.Po tej kilkunastominutowej ceremonii kibice doczekali się tego, co będzie stanowiło dla nich najcenniejszą pamiątką, czyli rozpoczęło się zbieranie autografów i pozowanie do zdjęć z naszymi mistrzami. Przypomnijmy, że planowy powrót Orłów do Warszawy miał nastąpić około godziny 13, ale przed południem pojawiła się niepokojąca informacja. Samolot, którym Polacy mieli wrócić z Włoch, został uszkodzony w dość kuriozalny sposób. Nieoczekiwanie zawinił... taśmociąg, który doprowadził do niewielkiej usterki. Jednak na tyle poważnej, że jak poinformował Adrian Kubicki, rzecznik prasowy PLL LOT, przewoźnik wysłał do Włoch zastępczego embraera. W myśl zasady, iż priorytetem jest bezpieczeństwo. Po przywitaniu z kibicami na lotnisku, po godzinie 18.30 w hotelu Marriott Courtyard Warszawa przyszedł czas na konferencję prasową, a o godz. 20 w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów reprezentację podjął premier Mateusz Morawiecki. Tymczasem już jutro, o godz. 8 w Pałacu Prezydenckim w Warszawie z mistrzami świata spotka się prezydent Andrzej Duda. W trakcie spotkania planowane jest wystąpienie prezydenta.