Vital Heynen wkroczył do pomieszczenia, w którym oczekiwał minister sportu Witold Bańka, oficjele Polskiego Związku Piłki Siatkowej, przedstawiciele sponsorów, dziesiątki kamer telewizyjnych. Rozejrzał się uważnie i stwierdził: "A gdzie są moi zawodnicy"? Z uśmiechem na twarzy wodził wzrokiem po zgromadzonych. Zatrzymał się na ministrze sportu. - To całe zgromadzenie tylko dla mnie? - zapytał. - O, pan jest ministrem. Dobra, muszę się porządnie zachowywać. Ale nadal nie widzę moich zawodników. Cóż, zniknęli. Na następny turniej będę musiał chyba wybrać nową kadrę - nie przestawał żartować i opuścił salę. Kilka minut później zawodnicy dotarli na miejsce. Heynen również. Po krótkim wystąpieniu ministra Bańki oraz prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej Jacka Kasprzyka, głos oddano naszym mistrzom. - Byliśmy na mistrzostwach trzy tygodnie. Raz było lepiej, raz gorzej. Później, z dnia na dzień szło nam tylko lepiej. W piątek stało się wszystko jasne. Rozbiliśmy Włochów w pierwszym secie. To wtedy zadzwoniłem do córek i kazałem im zabukować bilety lotnicze do Włoch, bo piszemy historię. Powiedziały, że jest brak połączeń na sobotę. Odpowiedziałem, że to nieważne, kupcie na niedzielę, bo zagramy w finale - rozpoczął trener kadry. - Prezesie, zaraz po tym jak mnie zatrudniłeś, obiecałem złoty medal - dodał Heynen. Podszedł do Kasprzyka i przekazał mu swój medal. - Chciałbym podziękować kolegom. Marzyłem zostać kapitanem drużyny, która ma to coś. Ten zespół ma to coś, marzenie spełnione - powiedział Michał Kubiak. - Jak na wojnę, to tylko z nimi - wskazał na kolegów Bartosz Kurek. - Nie oceniajmy kogoś, jeśli nie przeszliśmy chociaż metra w jego butach - dodał. - To był długi turniej, włożyliśmy w to dużo zdrowia. Mamy takiego trenera, który jak czasami mówi, to się nóż w kieszeni otwiera, ale dzięki niemu siedzimy teraz tutaj. - Wstrzeliłem się jakoś czasowo, że te medale trafiają na moją szyję. Chciałbym wszystkim podziękować. No i cóż, chciałbym wracać nareszcie do domu - powiedział Piotr Nowakowski. - Cieszę się, że po sukcesie na szczeblu juniorskim, tak szybko przywiozłem złoto z najważniejszą reprezentacją - stwierdził Jakub Kochanowski. Z kolei Dawid Konarski wypalił: - Chciałbym podziękować także Bartkowi Kurkowi, że tak kapitalnie grał. Dzięki temu miałem mniej roboty. - Przypomina mi się wyprawa na Rysy. Udaliśmy się na szczyt w sierpniu. Tam naprawdę ciężko się wdrapać. W chwilach zwątpienia, patrzyłem w dół. I było jeszcze gorzej. Lepiej po prostu było iść w górę. Tak było też na mistrzostwach. Pojawiły się chwile zwątpienia, ale drogę mogliśmy wybrać tylko jedną - pięknie spuentował Grzegorz Łomacz. Z Warszawy Krzysztof Oliwa