"Trudno znaleźć miarę, która określiłaby ten wielki sukces. Można powiedzieć, że był on z gatunku cudu, który oczywiście nie zdarzył się sam. Ale przecież nikt realnie oceniający nasze szanse i rywali w zespołach Rosji, USA, Brazylii czy Francji, nie mógł stawiać nas w roli faworytów tych mistrzostw. Szczególnie na tym etapie budowy polskiej drużyny, która w powszechnej opinii była budowana pod kątem przyszłości. A jednak z meczu na mecz ta ekipa stawała się godna tego sukcesu" - podkreślił kapitan reprezentacji, która zdobyła w Meksyku (1974) mistrzostwo świata. Jak dodał Skorek, cieszy się, że ma takich następców, którzy w ten sposób potrafili poradzić sobie nie tylko z przeciwnikami z najwyższej półki, ale także ciążącą na nich presją obrońców tytułu. "To nigdy nie jest łatwa rola, ale ta reprezentacja budowała się w trakcie turnieju, w którym zresztą miała swoje wzloty i upadki. Uważam, że przełomowe było drugie zwycięstwo nad Serbami. Byliśmy świadkami metamorfozy naszej drużyny, na którą nie było później mocnych. W półfinale z USA narzuciliśmy swój styl gry, a do tego graliśmy świetnie na przyjęciu. Po tej wygranej, zakładałem zwycięstwo w finale, choć nie spodziewałem się, że po tytuł sięgniemy w tak świetnym stylu" - dodał były siatkarz. Przyznał, że zaskoczeniem może być nie tylko obrona tytułu, ale także metamorfoza, jaką "Biało-Czerwoni" przeszli w trakcie mistrzostw rozgrywanych w Bułgarii i Włoszech. Zwracał uwagę na kryzys w przegranych spotkaniach z Argentyną (2:3) i Francją (1:3), po którym później nie było śladu. W ocenie byłego atakującego największa siłą "Biało-Czerwonych" był monolit. "Widać było, że chłopcy są z sobą zżyci, ale co ważniejsze, każdy z nich wiedział, że ma określoną rolę do spełnienia. Początkowo nie było w tej grupie gwiazd wybijających się ponad przeciętność, bo przecież trener Vital Heynen był krytykowany za powołanie Bartosza Kurka" - zaznaczył złoty medalista igrzysk w Montrealu (1976). Kurek, który został uznany za MVP turnieju, w opinii Skorka pokazał pełnię swoich możliwości. "Z człowieka, który na początku turnieju był zmieniany, stał się filarem. Dla niego nie było różnicy, czy piłka jest nad siatką, pod, pięć metrów od niej, poza boiskiem, bo wszystko kończył. Tak samo na wielkie brawa zasłużyli Michał Kubiak i Piotr Nowakowski. Swoje zadania spełnili też młodzi Artur Szalpuk czy Jakub Kochanowski, który był świetny na zagrywce" - ocenił. Były kapitan "Biało-Czerwonych" chwalił również pracę trenera Heynena. Jak wskazał, belgijski szkoleniowiec przed mistrzostwami dokonał szerokiej selekcji. "Wszystkim dał szansę sprawdzenia się w Lidze Narodów i z tego dużego grona wybrał skład, który potrafił się zintegrować, co było jego siłą i największą zasługą Heynena" - tłumaczył 75-letni były siatkarz i szkoleniowiec. W opinii Skorka drużyna mistrzów świata jest bardzo perspektywiczna. Jak wskazał, może wzmocnić ją jeszcze m.in. Mateusz Mika oraz Wilfredo Leon. "Niektórzy mówią, że przyjmujący z Kuby będzie musiał walczyć o miejsce w tym zespole, który jest stosunkowo młody, ale już utytułowany" - żartował były reprezentant kraju.