Na takie spotkania czekali kibice w bułgarskim Ruse, gdzie Brazylia i Kanada w poniedziałek rozegrały szlagier siatkarskiego mundialu. Canarinhos przegrali sensacyjnie w sobotę z Holandią (1:3) i by myśleć o pierwszej pozycji w grupie B musieli w poniedziałek pokonać prowadzących w niej Kanadyjczyków. Klonowe Liście pod wodzą Stephane'a Antigi nie dość, że nie zaznały jeszcze smaku porażki w turnieju, to zwycięstwem nad Brazylią mogły zapewnić sobie pierwsze miejsce w grupie i świetną pozycję przed drugą częścią mundialu. Będący pod ścianą mistrzowie olimpijscy wyszli na mecz z Kanadą jak na wojnę i choć nie grali swojej niebotycznej siatkówki, choć mieli lepsze i gorsze momenty, to dzięki znakomitej grze Wallace'a de Souzy otworzyli pojedynek wygraną w secie pierwszym 25:22 i prowadzeniem. Gracze Stephane'a Antigi, do tej pory liderujący w grupie B, nie zamierzali zwieszać głów, ruszyli z impetem na rywali i dzięki atakom Johna Gordona Perrina w końcówce oraz serii zagrywek Sharone Vernona-Evansa wzięli w świetnym stylu drugą odsłonę (25:19). Do takich porażek Brazylia nie przywykła, ale mecz trwał w najlepsze, a zespół Renana Dal Zotto sporo miał w nim jeszcze do wygrania. W trzeciej odsłonie mocno eksploatowany przez Bruno Rezende Wallace zyskał wsparcie w postaci Douglasa Souzy. 23-letni skrzydłowy odciążył starszego kolegę w ataku, świetnie serwował i był tym, którego potrzebowała Brazylia, by z grającą kombinacyjną siatkówkę Kanadą walczyć skutecznie. Canarinhos znów byli na fali wznoszącej, a w końcówce wygrali dwie cenne kontry i znów objęli prowadzenie w meczu (25:23). "Klonowe Liście" ruszyły do walki, ale tym razem gra Brazylii nie była już tak prosta, jak wcześniej. Walka trwała do połowy seta, od stanu 16:12, po dobrym ataku Douglasa, Brazylia zyskała kilka punktów przewagi, a zespół Antigi rozsypał się mentalnie. Seria błędów była wodą na młyn dla siatkarzy z Kraju Kawy, a grę zakończył atomowy atak Wallacea' (25:18). Dla zwycięzców Wallace de Souza zdobył w poniedziałek 24 punkty, Douglas de Souza dorzucił 15. John Gordon Perrin wywalczył 18 dla Kanady, a Sharone Vernon-Evans 16. We wtorek, na koniec pierwszej fazy mistrzostw, Brazylia zagra w Ruse z Chinami i powinna bez większych przeszkód wziąć zwycięstwo i komplet punktów. Jeśli wygra 3:0, wyprzedzi Holandię i zgarnie pierwsze miejsce w grupie B. Na Kanadę czekają z kolei Francuzi i zespół Stephane'a Antigi czeka tym samym kolejny szlagier i kolejny arcyważny mecz w turnieju. I zarazem mecz wyjątkowy, wszak nasz były selekcjoner to legenda Les Bleus i przed laty ich największa gwiazda. Brazylia - Kanada 3:1 (25:22, 19:25, 25:23, 25:18) Sędziowali: Jaafar Ebrahim Ali (Bahrajn), Andriej Zenowicz (Rosja) Widzów: ok. 4000 KG