Reprezentacja Iranu pierwszą fazę mistrzostw świata kończyła w Warnie z jedną porażką na koncie i wielkimi szansami na awans z grupy G. W Sofii przegrali jednak Persowie arcyważny pojedynek z Bułgarią w piątek (0:3) i sami postawili się w trudnej sytuacji. By zachować marzenia o trzeciej fazie MŚ, Irańczycy musieli pokonać w sobotę Kanadyjczyków i to najlepiej zgarniając komplet punktów. Klonowe Liście straciły już szansę na pozostanie w turnieju, ale zespół Stephane'a Antigi nie zamierzał ułatwiać zadania rywalom. W grze Persów po porażce z Bułgarią widać było sporą nerwowość i brak płynności, który zespół prezentował jeszcze w Warnie. A Kanadyjczycy z godną podziwu konsekwencją szli po swoje, rozkręcili się Nicholas Hoag i John Gordon Perrin, a rywale w zasadzie całą ofensywę oparli na atakach Amira Ghafoura. Na atakującego Persów sposób znaleźli podopieczni Antigi i to oni mecz rozpoczęli od wygranej w secie pierwszym 25:20. Irańczycy znaleźli się w jeszcze gorszej sytuacji, niż przed meczem. Od drugiego seta nie było odwrotu, musieli zwyciężać, by zachować marzenia o dobrym wyniku w MŚ. Walka mocno się wyrównała, a coraz lepiej grę rozkładał na skrzydłach Mir Saeid Marouflakrani. W kluczowych piłkach seta drugiego trafiał Milad Ebadipour, aż jego zespół wygrał seta 25:20 i wyrównał stan spotkania. Pozostało Irańczykom walczyć o kolejne dwa sety, ale to, co pokazali na początku trzeciego, nie mogło napawać ich optymizmem. Kontrolę nad siatką przejęli całkiem Kanadyjczycy, szybko zdominowali grę i po atakach Hoaga prowadzili 17:10. Igor Kolaković nie był w stanie przebudzić swoich siatkarzy, ci zbierali cięgi i nie podejmowali walki. A marzenia o dobrym wyniku w turnieju umykały z każdą przegraną piłką. I w ten sposób bez walki Persowie oddali seta rywalom (15:25) i znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Tym bardziej, że w secie czwartym Kanada nie zwalniała tempa, a na bohatera wyrastał Hoag, który był nie do zatrzymania w ataku, a do tego znakomicie serwował. Zespół z Azji zerwał się jednak do walki, odrobił kilka "oczek" straty, a w końcówce grał znakomicie i prowadził 24:20. Kanadyjczycy nie odpuszczali i po pięknej walce seta zakończył atak Ebadipoura (25:23). Partię piątą Klonowe Liście rozpoczęły znakomicie, od prowadzenia 5:1 i kapitalnych akcji na siatce. Persowie znów musieli gonić i znów dopięli swego, błyskawicznie doprowadzili do remisu (6:6) i wyraźnie złapali drugi oddech w grze. Gdy wydawało się, że pójdą za ciosem i wezmą tie-breaka z marszu, przypomniał się im Hoag, który dał drużynie prowadzenie 10:8. Do końca seta numer pięć Irańczycy nie byli w stanie powstrzymać rywali, sami popełniali też błędy i przegrali partię 12:15. Porażka, druga w Sofii, a trzecia w całym turnieju, oznacza dla Irańczyków w zasadzie koniec marzeń o awansie z grupy G. Kanada, która wygrała po raz czwarty w MŚ, również ma tylko teoretyczne szanse na awans. Obie ekipy zakończą mundial w niedzielę. W drugim sobotnim meczu grupy G Amerykanie, którzy do tej pory w MŚ wygrali wszystkie sześć spotkań, stawią czoła Bułgarom. Wygrana zapewni drużynie USA miejsce w najlepszej szóstce turnieju, ale gospodarze będą mieli po swojej stronie tysiące fanów i świadomość, że muszą punktować, by pozostać w grze. Początek spotkania o godzinie 19:40. Iran - Kanada 2:3 (20:25, 25:20, 15:25, 25:23, 12:15) Sędziowali: Hector Ortiz (Portoryko), Nathanon Sowapark (Tajlandia) Widzów: ok. 1500