Siatkarze reprezentacji Francji stoczyli kapitalny mecz z Brazylią w 2. kolejce mistrzostw świata i z parkietu w Ruse schodzili pokonani (2:3). Turniej jednak toczy się dalej, a o porażce trzeba szybko zapomnieć, bo już w kolejce do walki z Les Bleus szykowali się Egipcjanie. Ci postraszyli Kanadyjczyków, ale w efekcie po dwóch meczach mieli na koncie zero punktów i zero wygranych setów. Francuzi wcześniej ograli Chiny (3:0) i teraz musieli odrabiać straty do Canarinhos, czyli wygrywać co i ile się da. Co na to Faraonowie? Długo nie potrafili nawiązać wyrównanej walki w secie pierwszym z Les Bleus, długo obserwowali poczynania faworytów będąc cztery-pięć punktów za nimi, ale w samej końcówce solidnie Francję postraszyli. Od stanu 20:24 wygrali dwie kolejne akcje, mieli piłkę na 23:24 w górze, ale w kluczowym momencie Abdelrahman Seoudy posłał piłkę w aut i oddał wygraną w secie ekipie z Europy (22:25). Les Bleus zyskali przewagę, kapitalnie spisywał się Thibault Rossard, który został w ataku liderem drużyny pod nieobecność - selekcjoner dał gwiazdorowi chwilę odpoczynku po meczu z Brazylią - Earvina N'Gapetha. Faraonowie nie rezygnowali, walczyli cios za cios z Francją w partii drugiej, a gdy rywale zacięli się w ataku, odskoczyli na prowadzenie 15:11. Les Bleus musieli gonić wynik, a nie było to łatwe zadanie, bo Ahmed Abdelhay trafiał atak za atakiem na prawej flance. Byli mistrzowie Europy sięgnęli więc po Juliena Lyneela, wzmocnili serwis i zaczęli trafiać w kontrataku. Lyneel sprytną zagrywką doprowadził po chwili do remisu 19:19, siatkarze z Egiptu szybko zaczęli popełniać błędy i równie szybko się otrząsnęli (23:23). Ostatnie dwie piłki - sprytem, doświadczeniem i klasą sportową - wygrali jednak Trójkolorowi i to oni prowadzili w meczu 2:0 (25:23). Zespół Laurenta Tillie już nie pozwolił sobie na przestój w secie trzecim, szybko wypracował przewagę kilku punktów (8:4, 13:7) i zadawał cios za ciosem, zmierzając po triumf w trzech setach. Planowany triumf. Tak doświadczony i mocny taktycznie i technicznie zespół, jak Francja, nie wypuścił prowadzenia i wygranej z rąk. Świetnie w ataku pracowali Lyneel i Rossard, dobrze rozdzielał piłki Benjamin Toniutti, a na siatce panowali środkowi Les Bleus. Jeszcze dwa ataki zerwali Egipcjanie, zadziałał francuski blok i było po meczu. Les Bleus partię trzecią wygrali 25:16 i zamknęli spotkanie w trzech odsłonach. Reprezentacja Francji kolejny mecz w MŚ rozegra już w niedzielę, a po drugiej stronie siatki stanie reprezentacja Holandii. Egipcjanie będą o triumf rywalizować z zespołem Raula Lozano, czyli reprezentacją Chin. Francja - Egipt 3:0 (25:22, 25:23, 25:16) Sędziowali: Stephan Grieder (Szwajcaria), Andriej Zenowicz (Francja) Widzów: ok. 2000