Francuzi w pierwszej rundzie mundialu przegrali dwa mecze, a trzeci już w Warnie, gdzie po ciężkiej walce ulegli Serbom (2:3). Wydawało się, że nie mają już szans na występ w trzeciej rundzie mistrzostw świata, ale przez słabą grę Polaków - którzy ulegli 2:3 Argentynie, a w sobotę przegrali z Francją 1:3 - wciąż mogą znaleźć się w trzeciej rundzie zmagań. Podstawowy warunek dla siatkarzy Laurenta Tillie to zwycięstwo z Argentyną, która co prawda jest już za burtą MŚ, ale rywalom prezentów rozdawać nie zamierza. Les Bleus musieli ograć zespół z Ameryki Południowej, by wyprzedzić naszą kadrę i czekać do wieczora na wynik Polaków. Francuzi rozpoczęli mecz od mocnych, zdecydowanych ataków, ale też rywale nie pozostawali dłużni i wymiana ciosów przyniosła remis 4:4. Wszystko zmieniło się, gdy na zagrywkę poszedł Earvin N'Gapeth. Argentyńczycy nie byli w stanie dobrze przyjąć potężnych serwisów gwiazdora Les Bleus, a Francja prowadziła 7:4. Próbował odpowiedzieć pięknym za nadobne Facundo Conte, jednak szybko francuski blok znalazł sposób na gwiazdora Albicelestes, a kolejne ataki w kontrach Stephena Boyera i jego kolegów sprawiły, że Francuzi uciekali z wynikiem coraz szybciej (13:8). Najtrudniejsze piłki dostawał N'Gapeth i trafiał, trafiał i jeszcze raz trafiał (17:11). W meczu z Polakami gwiazdor zdobył 26 punktów, w kluczowym meczu pierwszej fazy z Kanadą 22 i w niedzielę znów był zdecydowanym liderem Trójkolorowych na boisku. Po jego dwóch udanych atakach Francja dotarła do piłki setowej (24:16), którą szybko na kolejny punkt zamienił na środku Kevin Le Roux (25:16). I w ten sposób faworyt wykonał kolejny ważny krok w stronę awansu. W partii drugiej obie ekipy grały bardzo nierówno, seriami zdobywając i tracąc punkty. Argentyńczycy odrabiali straty po kapitalnych atakach N'Gapetha (5:8), by blokować ataki rywali i doprowadzać do remisu (9:9), a następnie znów tracić punkty seriami. Tak się stało po dobrych zagrywkach Kevina Le Roux i Kevina Tillie, kilka kontr szybko rozegrał Benjamin Toniutti i Les Bleus odbudowali przewagę (14:11). Ale po raz kolejny ją roztrwonili, bo drastycznie spadła ich skuteczność w ataku, a Facundo Conte i Cristian Poglajen wiedzieli jak rozbić blok drużyny Laurenta Tillie (15:15). Bardzo dobrze grał też na środku siatki młodzian Agustin Loser, 20-latek trafiał i blokował rywali, choć to jego debiut w MŚ. Po raz kolejny Francuzi zdołali zbudować niewielką przewagę, Toniutti zablokował w pojedynkę Poglajena, a po chwili znów w ataku popisał się N'Gapeth (20:17). Ostatnie piłki należały do faworytów, kończyli je bez większych przeszkód N'Gapeth i Boyer, który najpierw kropnął z lewej flanki, potem obił blok rywali z prawej i zamknął partię (25:20). Jeszcze raz reprezentacja Argentyny próbowała zaskoczyć rywala, na początku trzeciego seta korzystała ze słabszej gry przeciwników w ataku i po bloku Lisandro Zanottiego na Stephenie Boyerze prowadziła 8:5. A jeszcze Facundo Conte z aptekarską precyzją kiwnął piłkę za blok rywali i podwyższył na 9:5. Francuzi musieli po raz pierwszy w niedzielę odrabiać wysoką stratę, ale skuteczne ciosy tercetu Zanotti - Conte - Gonzalez nie pozwalały im choćby na zbliżenie się do drużyny Julio Velasco o jedno "oczko" (12:16). Po stronie francuskiej zaczęły się nerwy, bardzo szybko chcieli dopaść rywali Trójkolorowi, a ci grali na luzie i nie mylili się na siatce (18:15). Znakomicie akcje rozgrywał Maximiliano Cavanna, a duża w tym zasługa zagrywki rywali, którzy nie naciskali mocno Argentyńczyków, ułatwiając im zadanie. Wreszcie sprawy wziął w swoje ręce N'Gapeth, zaczął serwować jak najęty i już do odrobienia pozostał raptem punkt (19:20). Emocje rosły, Albicelestes prowadzili w końcówce partii nawet 23:20, ale popełnili dwa proste błędy, za chwilę z drugiej linii trafił N'Gapeth i było 24:24. Gracze Velasco mieli w górze piłki setowe, ale N'Gapeth raz po raz doprowadzał do remisu. Przy stanie 26:27 gwiazdor Les Bleus źle przyjął serwis rywali i tym razem set dobiegł końca (26:28). Przegrany set rozdrażnił i zarazem zmobilizował do gry Trójkolorowych. Po atakach Tillie i N'Gapetha prowadzili już 10:5, złapali swoisty luz w grze i... spotkali się ze zdecydowaną kontrą ze strony rywali. Zaczął trafiać zagrywką Poglajen, a rywale sami pomagali Albicelestes, psując piłkę za piłką. W aut uderzył Boyer, po chwili powtórzył takie zagranie N'Gapeth i z przewagi nie zostało niemal nic (12:11). Wydawać się mogło, że reprezentacja Argentyny jeszcze podejmie walkę i może sprawić niespodziankę w starciu z faworytem. Nie udało się, o co pretensje miał do siatkarzy Velasco. Znów sporo było błędów, sporo nieudanych ataków, a rywale odpowiadali kontrami w wykonaniu Tillie, N'Gapetha, a nawet pojedynczymi blokami Toniuttiego (17:14). W końcówce partii z siatkarzy Albicelestes jakby zeszło powietrze, jakby mieli już dość twardej walki i większość akcji obserwowali w roli statystów (17:22). A N'Gapeth i spółka szli po upragnione zwycięstwo i zachowanie marzeń o awansie z grupy. Jeszcze do akcji wkroczyli sędziowie, anulowali punkt w ataku zdobyty przez Conte i wybuchło zamieszanie. Julio Velasco był zdegustowany, a jego zespół miał dość. Szybko zobaczyli to rywale, dokończyli partię i zgarnęli wygraną 25:19. Francuzi zgarnęli w meczu z Argentyną trzy punkty i zwycięstwo i przeskoczyli Polaków w tabeli grupy H. O godzinie 19:40 w ostatnim meczu w Warnie nasza kadra zmierzy się z Serbią. Ten mecz ostatecznie ustali kolejność zespołów w tabeli i rozstrzygnie, kto - Francja czy Polska - pójdzie śladem Serbii i zapewni sobie awans do najlepszej szóstki mistrzostw świata. Polacy, by wziąć awans, muszą z zespołem z Bałkanów wygrać w dowolnych rozmiarach. Porażka będzie oznaczać awans Francuzów. Francja - Argentyna 3:1 (25:16, 25:20, 26:28, 25:19) Sędziowali: Ronald Stahl (USA), Scott McLean (Kanada) Widzów: ok. 1500