"Nie zaskoczy mnie żadne zestawienie w półfinale. Mogą to być równie dobrze Polacy, Serbowie, a nawet Włosi. Tak, nie wykluczam Italii, bo przecież dopóki są choćby niewielkie szanse, to nie można nikogo skreślać. Oglądamy mecze drugiej grupy w trzeciej rundzie właśnie po to, by zyskać wiedzę o zespołach i zawodnikach, z którymi możemy zmierzyć się w sobotę oraz dzień później" - zaznaczył Russell. Ekipa USA była do piątku jedyną niepokonaną w stawce uczestników MŚ. Tego dnia jednak trener John Speraw postanowił dać odpocząć podstawowym graczom przed decydującą fazą turnieju. W efekcie jego podopieczni przegrali 0:3. "Oczywiście fajnie byłoby pozostać do końca mistrzostw bez porażki, ale myśl o ewentualnym przegraniu spotkania nie spędzała nam snu z powiek w którejkolwiek fazie tej imprezy. Ważniejszy jest główny cel" - podkreślił 25-letni przyjmujący. Jak dodał, zwycięska passa w trwającym obecnie mundialu przyczyniła się do zwiększenia pewności siebie. "Przede wszystkim jednak sprawiła, że między nami - tj. atakującymi i rozgrywającym - jest większe zaufanie" - zwrócił uwagę. Russell przyznał, że nie od początku MŚ układały się po myśli jego zespołu. Małą wpadką była strata punktu w spotkaniu pierwszej rundy z Australijczykami. "Tak, to była niespodzianka. Mieliśmy wtedy jeszcze trochę problemów, m.in. z atakiem. Nie najlepiej szło nam także w pojedynku z Serbami (także wygrany 3:2 - PAP). Może potrzebowaliśmy nieco czasu, żeby wejść na najwyższy poziom. Myślę, że teraz znaleźliśmy już swój rytm i idzie nam całkiem dobrze" - ocenił. Zadowolenia z awansu do "czwórki" nie ukrywał Brazylijczyk Bruno Rezende. "Jesteśmy w półfinale. To był cel, który mieliśmy postawiony. Mierzyliśmy się dotychczas z wieloma silnymi zespołami w tych MŚ. W pierwszej rundzie wiele osób mówiło, że obecna Brazylia to już nie to, że teraz liczą się USA czy Rosja" - wspominał w rozmowie z polskimi dziennikarzami rozgrywający. On - podobnie jak Russell - nie ma zespołu, na który wolałby trafić w półfinale. "Widać, że każdy z sześciu zespołów, które dotarły do Turynu, prezentuje naprawdę dobry poziom i nie brakuje im talentu. Co do jutra, to nie mam preferencji. Trzeba zachować skupienie, wszystkich naszych 14 zawodników musi być gotowych na wielką bitwę. Nie ma znaczenia, że wyszliśmy z pierwszego miejsca w grupie. Nie sądzę bowiem, by można było powiedzieć, że może nam się trafić dzięki temu łatwiejszy rywal. Serbowie i Polacy grają naprawdę dobrze. Włosi w przypadku awansu dostaliby zaś ogromny zastrzyk energii. Może w ich wypadku wydarzy się cud" - analizował Rezende. W jego drużynie - podobnie jak u Amerykanów - w piątek szansę na zaprezentowanie się dostali głównie rezerwowi. "Siatkarzom, którzy dotychczas dużo grali potrzebny był odpoczynek. Przed półfinałem musimy zachować tyle energii, ile się tylko da" - zaznaczył. 32-letni zawodnik ma zastrzeżenia do obecnej formuły MŚ, która sprawia, że niektóre zespoły - mając już pewność awansu - nie przykładają się do meczów trzeciej rundy. "Jesteśmy jednym z tych zespołów, który zawsze chce wygrać. Być może formuła powinna zostać zmieniona. Jeśli jesteś w ćwierćfinale, to powinieneś walczyć i myśleć o tym, by znaleźć się w półfinale. Każdy musi wygrać, a takie dni jak dzisiejszy nie są dobre dla siatkówki i kibiców" - przyznał Brazylijczyk. Zarówno "Canarinhos", jak i Amerykanie czekają na wyłonienie półfinałowych przeciwników. Na razie wiadomo tylko, że jednym z nich będą Serbowie, którzy są już pewni awansu. Występujący także w grupie J Polacy i Włosi zmierzą się wieczorem. Biało-czerwonym potrzeba 61 małych punktów bądź jednego seta, by dostać się do półfinału. Jeśli wygrają partię, to zajmą w tabeli pierwszą pozycję i w sobotę powalczą z USA. Z Turynu - Agnieszka Niedziałek (PAP)