Radwańska nie miała łatwej podróży do Rio de Janeiro, gdzie w piątek rozpoczną się igrzyska. Dotarła po 52 godzinach i jest już po pierwszych treningach. - Cała podróż trwała 52 godziny, więc teraz musimy poświęcić 48 godzin na regenerację. W czwartek mieliśmy pierwszy trening na kortach, dlatego przede wszystkim chodziło o zapoznanie się z nimi. Niestety przez tą zakichaną podróż. Dodatkowo organizatorzy zafundowali nam niespodziankę i zamykają korty od 11.40. To oznacza, że musimy trenować z samego rana. Ale nie ma tragedii - zaznaczył trener najlepszej polskiej tenisistki. Radwańska do Rio de Janeiro wyruszała z Nowego Jorku. Tak jednak niefortunnie się ułożyło, że musiała lecieć najpierw do Lizbony, by stamtąd udać się do Ameryki Południowej. - Agnieszka stara się być pozytywna. Ciało przyjęło jednak bardzo dużo, ale i umysł. Było strasznie dużo niewiadomych. W pierwszej wersji linie lotnicze chciały przebukować bilet dopiero na sobotę, więc to byłoby jeszcze gorsze. Takie rzeczy się jednak zdarzają w zawodowym sporcie i musimy sobie z tym radzić. Prawda jest jednak taka, że zawodowy sportowiec nie jest dostosowany do leżenia, czy siedzenia tyle godzin - dodał Wiktorowski. To nie był jednak koniec przygód. Gdy Radwańska dotarła już do wioski, okazało się, że był alarm. - Jak wyszliśmy z dziewczynami z misji do części powitalnej, gdzie też wyrabia się akredytacje, wpadło nagle kilku opancerzonych panów, wjechał robot do wykrywania i szukania bomb, zamknęli całą strefę, akurat w momencie gdy podjechały autobusy z lotniska. Aga mi tylko napisała, że mnie widzi. Postali z pół godziny, potem wysadzili ich w innym miejscu. Tylko chciałbym wyraźnie zaznaczyć - my nie narzekamy. To po prostu opis rzeczywistości, ale nie jest to szukanie usprawiedliwień - podkreślił. Radwańska na razie w wiosce olimpijskiej nie mieszka. Wraz ze sztabem wynajęła sobie apartament nieopodal obiektu olimpijskiego. - Jest tam też drugi kort treningowy, ale nie oznacza to, że nie mieszkamy w wiosce. Mamy niejasną kwestię z akredytacjami, a chcielibyśmy być jak najwięcej razem. Mówię o naszym teamie - Dawidzie Celcie, Krzyśku Guzowskim, sobie i Adze - przyznał. W pierwszej rundzie rozstawiona z numerem czwartym Radwańska trafia na Chinkę Saisai Zheng. W swojej drabince z poważną rywalką może zmierzyć się dopiero w półfinale, kiedy - o ile obie tenisistki dotrą tak daleko - jej rywalką będzie Niemka polskiego pochodzenia Angelique Kerber. - Losowania nie komentuję. Znamy przeciwniczkę i będziemy się na nią przygotowywać. Nie oceniam jednak na podstawie tego, co widzę na papierze. Zastanawiam się co się wydarzy tylko w następnym spotkaniu - krótko odparł Wiktorowski. Radwańska wystąpi w Rio de Janeiro także w mikście. - Decyzja z kim Agnieszka zagra, już jest. Dlaczego zwlekamy z jej ujawnieniem? Do końca nie wiem. To wewnętrzna sprawa, do której ja się nie wtrącam. Oczywiście wszystko omawialiśmy, ale to jest taki niestandardowy event. Uważam, że musi być jak najlepsza chemia między zawodnikami. Niech oni wam to przekażą - skwitował. Polka pierwszy mecz singlowy rozegra w sobotę. W singlu kobiet wystąpi także Magda Linette, która zmierzy się z Rosjanką Anastazją Pawliuczenkową.