W nocy z piątku na sobotę (1.30) Polska zagra z Danią o wielki finał igrzysk w Rio. - Nie wiem, czy to był mecz życia, są jeszcze dwa przed nami. Chciałbym powiedzieć po turnieju, że rozegrałem więcej dobrych meczów niż tylko ten z Chorwacją - mówił po meczu Wyszomirski. - Trener uczył nas, byśmy byli cierpliwi i konsekwentni w ataku. Obrona i kontra - to najgroźniejsze bronie Chorwatów, a tego było bardzo mało. Moim zdaniem dzięki atakowi wygraliśmy ten mecz - analizował spotkanie nasz bramkarz. - Byłem tak skoncentrowany, że nie pamiętam nawet, co było na meczu. Jesteśmy bardzo doświadczoną drużyną i to, co sobie ustaliliśmy - wychodziło. Nie gubiliśmy też głupich piłek. To była walka o wszystko dla nas. Chcieliśmy być w najlepszej czwórce - podkreślił. - Modliłem się przed meczem, w trakcie i prosiłem jeszcze Sławka Szmala, żeby się modlił. Można powiedzieć, że wymodliliśmy to zwycięstwo. Jesteśmy w czwórce, to jest sport, wszystko może się zdarzyć - opowiadał polski bohater. - Teraz mecz z Danią, a to drużyna na pewno świetna technicznie. Musimy zachować zimną głowę. Będziemy na pewno walczyć. Kto nam dawał szansę z Chorwatami? Byli pierwsi w grupie A, pokonali Francuzów jedną bramkę, a wiadomo jak się skończyło. Zobaczyli, że Michał Jurecki się nie rozgrzewa i już w ogóle nas zlekceważyli. A my pokazaliśmy, że bez "Dzidziusia" też potrafimy wygrać - podsumował.