Najlepszy czas uzyskała reprezentantka RPA Caster Semenya - 1.58,15. Jóźwik uzyskała piąty rezultat półfinałów. Finał zaplanowany jest w nocy z soboty na niedzielę o godz. 2.15 czasu polskiego."Chyba moje rywalki były zaskoczone i bardzo dobrze. Nikt się nie spodziewał, że Jóźwik przyjedzie do Rio z taką formą, a tu proszę. Lubię tak zaskakiwać i to bardzo. To było wariactwo. Znowu przykleiłam się do tej bandy i do 600 m tak było. Nagle wszystkie zaczęły mnie obiegać, zaczęłam się zastanawiać, co ja mam robić. Przeczekałam to, wyszłam na trzeci tor i dzida. Mam w sobie jeszcze dużo siły, tylko muszę się zregenerować. Naprawdę do 600 m się hamowałam, nie mogę w to uwierzyć. Dziewczyny pewnie w finale pójdą bardzo mocno, ale ja jestem na to przygotowana. Stać mnie na mocny finisz. Mam ochotę skakać teraz do nieba, ale muszę zachować trochę energii. Przed startem mówiłam do koleżanek, że jestem tak nakręcona, że chyba trzy kółka przebiegnę a nie dwa. Gdy w eliminacjach zobaczyłam, że dziewczyny miały czasy po 1.58, wiedziałam, że trzech biegów w takim tempie nie dadzą rady" - powiedziała zadowolona Joanna Jóźwik."Po 600 m nie miałam już kompletnie siły. Czułam się tak, jakbym biegła w miejscu, nie miałam nawet możliwości zafiniszować. Może zbyt dużo fizycznie i emocjonalnie kosztowały mnie te biegi wcześniejsze, także na 1500 m. Kończę igrzyska, wystąpiłam na dwóch dystansach, dałam z siebie tyle ile mogłam. Niedosyt pozostał, mam cały czas głód biegania, rywalizacji i wygrywania, dlatego mam nadzieję, że do następnych igrzysk jeszcze potrenuję i pobiegam. Mój trener jeszcze trochę się ze mną pomęczy. Skupię się teraz na dystansie 1500 m. Taki jest sport, że zazwyczaj jest więcej porażek, a łez radości jest naprawdę niewiele, dlatego cieszmy się też z tego, co mamy" - skomentował Angelika Cichocka.