- Pobiegłam w półfinale, a taki był cel. Jestem tu, zobaczyłam i jestem szczęśliwa. Teraz muszę wyleczyć bark, nie wiem, co się dzieje. W sztafecie nie będzie z tym problemu, bo jestem na pierwszej zmianie i podaję z prawej ręki. Tu będzie wszystko dobrze. Wczoraj po starcie spięła mi się strasznie ręka i myślałam, że mi przejdzie, ale rano jeszcze bardziej bolało. Miałam dwie bańki postawione i walczę - powiedziała po biegu półfinałowym Swoboda. - Nie obiecuję, że kiedyś będę biegała poniżej 11 sekund, ale chyba każda kobieta chciałaby złamać tę granicę. Mam dopiero 19 lat, byłam w półfinale igrzysk olimpijskich, to naprawdę dużo. Teraz trzeba odpocząć i pracować. Ta impreza mnie przytłaczała, ponieważ to nadal dla mnie zabawa. Może jak będę seniorką, będę to traktować poważnie. To był dla mnie stres, ale cieszę się, że moja trenerka tutaj jest. To ona dodaje mi odwagi i mnie motywuje. Powiedziała mi, że to, co miałam zrobić, już zrobiłam - stwierdziła nasza zawodniczka. - Chciałabym postartować w przyszłym sezonie trochę więcej w mityngach Diamentowej Ligi. Byłam na dwóch i było bardzo fajnie. Mieli dobre jedzenie. W wakacje jadę do USA, więc muszę też podszkolić angielski. Skończyłam szkołę, więc może teraz będę miała więcej na to czasu - mówiła o swoich planach Swoboda. - Myślałam o tym, żeby pójść do wojska. Zawsze jak byłam mała, o tym marzyłam, ale bałam się, że mi głowę ogolą. Fajnie by było. Z wieloma osobami już rozmawiałam na ten temat. Mówią mi, że jest super, panuje fajna atmosfera, dobre warunki, można trenować, ma się pensję, więc nie będę musiała pracować i cały czas bym mogła salutować - powiedziała polska sprinterka.