Na igrzyskach w Rio Włodarczyk sięgnęła po złoty medal w rzucie młotem, bijąc przy okazji własny rekord świata - 82,29 m. Nasza zawodniczka otrzymała mnóstwo kwiatów, witała ją góralska kapela. Obecni byli także rodzice naszej mistrzyni. - Tego się nie spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy, że będą kibice, ale nie w takiej ilości, w życiu tego nie miałam - powiedziała Włodarczyk. - Mam nadzieję, że to nie ostatnie takie powitanie - dodała. - Dziękuję za wszystko, za to, że byliście ze mną. Czas zacząć świętowanie tego wielkiego sukcesu - powiedziała. - Kiedy wchodziłam na eliminacje i zobaczyłam mnóstwo kibiców z Polski, wtedy pomyślałam, że trzeba się odwdzięczyć. Takiej publiczności nigdy na zawodach nie miałam - opowiadała nasza młociarka. - Moim marzeniem jest, aby przed zakończeniem kariery wystartować na odnowionym stadionie w Warszawie. Wiecie państwo, w jakiej śmierdzącej siłowni trenuję - powiedziała dziennikarzom. Zaskoczony tłumami na lotnisku był też trener Krzysztof Kaliszewski. - Jestem zaskoczony tak liczną obecnością państwa. Bez was nie byłoby tego sukcesu. Będziemy się starać dostarczyć wam jeszcze więcej takich emocji jak w Rio - powiedział. Mama Anity, Magdalena powiedziała: "Wierzyłam w złoty medal, ale rekord nie. Miałam niesamowity prezent na imieniny".