INTERIA: Dziś złożył pan ślubowanie olimpijskie jako trener reprezentacji Polski, ale kilkanaście lat temu miał pan okazję brać udział w podobnym wydarzeniu jako zawodnik kadry olimpijskiej Francji. Było to przed igrzyskami w Atenach. Jak wrażenia? Stephane Antiga, trener reprezentacji Polski w siatkówce: - W ogóle nie pamiętam, aby we Francji miała miejsce podobna uroczystość. Ale samo spotkanie jest bardzo fajne. Przede wszystkim pokazuje mi i zawodnikom, że igrzyska już coraz bliżej. W niedzielę lecimy do Brazylii, przez ostatnie dni trenowaliśmy w Spale. Jeszcze przed igrzyskami czeka nas małe zgrupowanie i wspólne treningi w Brazylii (siatkarze udadzą się do Belo Horizonte - przyp. red.). Wszyscy jesteśmy głodni gry. Od dawna czekaliśmy na ten moment, żeby zagrać na igrzyskach olimpijskich. A łatwo nie było się tam dostać. Jako trener cieszę się, że będę mógł jeszcze trochę popracować z zawodnikami i poprawić kilka rzeczy. Z drugiej strony też cieszę się na fakt, że same igrzyska już lada moment. Przed dwoma laty zdobył pan z "Biało-czerwonymi" mistrzostwo świata. Apetyty wśród nas wszystkich przed Rio są ogromne. Stać Polaków na to, aby w Brazylii liczyć się w walce o medale?- Oczywiście, że tak. Jesteśmy najlepszą drużyną globu, aktualnymi mistrzami świata, ale wciąż mamy ogromne apetyty na kolejne sukcesy. A nowych wyzwań nie trzeba szukać, bo przed nami igrzyska, czyli najważniejsza impreza czterolecia dla każdego sportowca. To świetne uczucie mógł wystąpić w takim turnieju, ale nam sam udział nie wystarcza. Jesteśmy ambitni i zrobimy wszystko, aby wrócić do Polski z medalem.Po Lidze Światowej mówił pan, żeby zbytnio się nie przejmować wynikami, bo forma reprezentacji jeszcze przyjdzie. Od zakończenia Final Six minęło już trochę czasu. Czy teraz jest pan jeszcze bardziej spokojny o dyspozycję naszej drużyny w Rio? - Naprawdę, Liga Światowa nie była dla wielkim wyzwaniem w tym roku. Bardziej koncentrowaliśmy się na turnieju interkontynentalnym w Tokio. Tam graliśmy o dużą stawkę, bo trzeba było wywalczyć awans na igrzyska. To udało nam się osiągnąć. Po turnieju w Japonii był czas, żeby pracować i budować formę właśnie na Rio. Zawodnicy wylali mnóstwo potu, byli naprawdę zmęczeni i to rzucało się w oczy podczas meczów Ligi Światowej. A jeszcze trójka zawodników miała problemy ze zdrowiem, nie grała wszystkich spotkań, była przeze mnie inaczej prowadzona, aby umiejętności pokazać właśnie w Rio. Nie mówię tego, żeby szukać wytłumaczenia, tylko chcę pokazać, jaki był nasz plan na igrzyska. Weryfikacja naszej pracy dopiero za ponad dwa tygodnie. Rozmawiał Krzysztof Oliwa