Do uważanego za faworyta Dakaru Katarczyka Nassera Al-Attiyaha (Toyota) Polak stracił dwie minuty, a zaledwie o sekundę był wolniejszy od dwukrotnego rajdowego mistrza świata i ubiegłorocznego zwycięzcy tej najtrudniejszej terenowej imprezy w sporcie motorowym Hiszpana Carlosa Sainza (Mini). "Pierwszy odcinek na Dakarze za nami, nie mogliśmy się doczekać startu. Zajmujemy trzecie miejsce i mamy dobrą pozycję wyjściową do kolejnego etapu. Cieszymy się, że jako najmłodsza załoga w czołówce trzymamy tempo dakarowych legend" - relacjonował jadący Mini Przygoński, cytowany przez Orlen Team. Pierwszy etap liczył 331 km (odcinki specjalne 84 km) i prowadził z Limy do Pisco. Zróżnicowana nawierzchnia stanowiła dobre przetarcie przed dalszą częścią zmagań. "Jechaliśmy po wydmach, po terenie bardziej płaskim, gdzie rozpędziliśmy się do 180 km/godz. Na naszej drodze były też odcinki kamieniste, na których musieliśmy uważać na opony. Przed nami wymagający etap, ponad 300 kilometrów odcinka specjalnego. Kluczowa będzie odpowiednia taktyka, dobrze dobrane do jazdy po wydmach ciśnienie w oponach. Pokazaliśmy, że jesteśmy gotowi na Dakar - walczymy dalej, trzymajcie za nas kciuki" - dodał Polak, zdobywca Pucharu Świata 2018 w rajdach terenowych. Przygoński po raz 10. występuje w Dakarze, a po raz czwarty w samochodzie. Przed dwoma laty był siódmy, w ubiegłym roku piąty, a przed startem obecnej edycji zapowiadał walkę o podium. Jego najlepszym wynikiem na motocyklu było szóste miejsce w 2014 roku. Colsoul zna już smak dakarowego zwycięstwa - w 2012 roku był pilotem Holendra Gerarda de Rooya, który triumfował w kategorii ciężarówek. Mechanikiem tamtej załogi był Dariusz Rodewald. De Rooy i Rodewald wspólnie jadą także w tym roku. Nieźle dakarowe zmagania rozpoczęli Benediktas Vanagas z pilotem Sebastianem Rozwadowskim. Litewsko-polska załoga Toyoty jest 20. ze stratą 7.43 do lidera klasyfikacji ciężarówek. Trzy pozycje niżej plasują się Aron Domżała i Maciej Marton (strata 9.32). Gorzej poszło ich ojcom Maciejowi Domżale i Rafałowi Martonowi, którzy w kategorii lekkich pojazdów SxS (lub UTV) plasują się na 27. pozycji. Tracą 28 minut 16 sekund. W rywalizacji motocyklistów w poniedziałek najlepszy był Joan Barreda Bort (Honda). Adam Tomiczek i Maciej Giemza (obaj KTM) uzyskali 26. i 27. czas. Do Hiszpana, który jadąc na drugiej pozycji w ubiegłorocznym Dakarze musiał wycofać się z powodu kontuzji nogi, tracą ponad 11 minut. "Przywitaliśmy się z Dakarem stosunkowo krótkim, ale zróżnicowanym etapem. Na całym odcinku dobrze było widać ślad, więc jazda przebiegała bezproblemowo, ostrożniej musieliśmy jechać jedynie w korycie wyschniętej rzeki. Teraz przed nami długi odcinek, z trudną nawigacją. Zapowiada się sporo walki, bo trzeba próbować gonić czołówkę, a z drugiej strony uważać na wielu szybkich zawodników za naszymi plecami" - przyznał Tomiczek, a Giemza (obaj Orlen Team) dodał: "Pierwszy etap był krótki, zapoznawczy, ale pozwolił na nieco szybszą jazdę. Przejazd zaliczony bez najmniejszych problemów, świetnie mi się jechało pod względem nawigacji, a i odchudzony motocykl spisał się doskonale". Dziesiąte miejsce w kategorii quadów zajmuje Kamil Wiśniewski (Can-am). Prowadzi Argentyńczyk Nicolas Cavigliasso (Yamaha). We wtorek znacznie bardziej wymagająca próba z Pisco do San Juan de Marcona (554 km, w tym 342 km OS). Zakończenie rywalizacji 17 stycznia w Limie. Po raz pierwszy w historii Rajd Dakar odbywa się tylko w jednym kraju.