Domżała i Marton są jednymi z faworytów Dakaru. Świetnie spisywali się już w ubiegłym roku, jednak problemy techniczne pozbawiły ich wówczas szans na zwycięstwo. Gdy w niedzielę na czwartym pomiarze czasu przy ich nazwiskach pojawiła się pięćdziesięciominutowa strata do liderów, wydawało się, że koszmary powracają. Tymczasem Polacy zatrzymali się, aby pomóc ciężko poszkodowanemu motocykliście. Po dotarciu do mety ich czas został zredukowany, co dało im awans na pierwsze miejsce w kategorii T4 i na drugie w klasyfikacji łączonej z pojazdami prototypowymi. "Jesteśmy na mecie... ze zwycięstwem etapowym! Zatrzymaliśmy się na oesie, żeby pomóc motocykliście, który miał wypadek i był nieprzytomny. Czekaliśmy z nim na śmigłowiec, który zabrał go do szpitala. Trzymamy kciuki za jego szybki powrót do zdrowia! Chyba nikt nie spodziewał się aż tak trudnego, pierwszego dnia rajdu!" - napisał na Facebooku Domżała. "Organizator zwrócił nam czas, który poświęciliśmy na pomoc poszkodowanemu w wypadku motocykliście. Czas na regenerację, bo jesteśmy naprawdę wykończeni. Jechaliśmy w kurzu, po bardzo rozbitej drodze, więc na mecie cieszyliśmy się, że w ogóle do niej dotarliśmy. To było 270 kilometrów kamieni i trzeba było to po prostu przetrwać. Po drodze minęliśmy kilkadziesiąt samochodów, które były albo rozbite, albo nie miały już zapasowych kół..." - relacjonował. W klasyfikacji łączonej Polacy przegrali o dwie minuty z Hiszpanką Cristiną Gutierez Herrero, która została pierwszą kobietą z etapowym zwycięstwem od czasu Niemki Jutty Kleinschmidt w 2005 roku. W niedzielę na etapie z Dżeddy do Biszy nieźle spisały się także pozostałe polskie załogi UTV. Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem zajęli w klasie T4 12. miejsce, a Marek Goczał z Rafałem Martonem - 20. W poniedziałek zawodników czeka poważny sprawdzian umiejętności jazdy po piasku, który zdominuje krajobraz. Do pokonania będzie między innymi długa, trzydziestokilometrowa sekcja wymagających wydm. Odcinek specjalny będzie liczyć 457 km, a uczestnicy Dakaru pokonają dodatkowo 228 km dojazdówki. krys/ co/