To był mieszany dzień w Rajdzie Dakar dla zawodników Orlen Teamu. Jakub Przygoński i Kamil Wiśniewski utrzymali swoje pozycje, zajmując w klasyfikacji generalnej odpowiednio czwarte i ósme miejsce. Z kolei Maciej Giemza spadł o jedną pozycję (19.), a Martin Prokop zaliczył spory spadek na 10. lokatę z powodu problemów technicznych. Natomiast z rywalizacją już w piątek rano pożegnał się motocyklista Adam Tomiczek, który doznał bolesnej kontuzji i nie był w stanie kontynuować walki. - To nie są przyjemne rzeczy. Adam ma eweidentnie pecha, którego prędzej czy później na pewno przełamie i jeszcze go zobaczymy - uważa Zmarzlik. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Nasz mistrz odniósł się także do swojej niedawnej wizyty w Dubaju, gdzie po raz pierwszy w karierze miał okazję trenować na wydmach. Podczas pobytu na Bliskim Wschodzie 25-latek złapał dobry kontakt z Giemzą, którego specjalnością również jest motocykl.- Od tego roku bardziej obserwuję Rajd Dakar. Przez Maćka, a po drugie dlatego, że też trochę tego spróbowałem. Myśli o Dakarze? Nigdy nie mówię "nie". Mam też swoje pomysły i zobaczymy, co życie przyniesie - powiedział żużlowiec Orlen Teamu. Opowiedział też o jednej z przygód, jaką doświadczył razem z Giemzą. - Raz wyrwaliśmy się na wydmy bez prowadzącego. Po pewnym czasie budynki zniknęły nam z oczu, ale zobaczyliśmy pewne osoby z wielbłądami, które pokazały nam drogę, jak wrócić. Błądziliśmy parę minut. Ten czas na pewno zapamiętam na długo i chciałbym tam wrócić - zaznaczył Zmarzlik. - Wymienialiśmy się z Maćkiem uwagami, trochę pościgaliśmy się po torze crossowym i nawet mnie pochwalił, że sobie świetnie radzę po piachach. Było mi miło to usłyszeć - dodał dwukrotny mistrz świata na żużlu. Polskimi bohaterami dnia zostali Aron Domżała i Maciej Marton, którzy wprawdzie etapu nie wygrali, ale awansowali na pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej w kategorii lekkich pojazdów UTV.